nem rán (na północy) i chả giò (na południu). Dla mnie sajgonki to po prostu rodzaj naleśnika z mąki ryżowej. Bardzo wygodny, bo nie trzeba wcześniej przygotowywać ciasta. A i praktyczny w czasach powszechnej alergii na gluten. Poniżej zamieszczam przepis na sajgonki, który spisałam kiedyś na podstawie swoich doświadczeń.
Uczyłam się przygotowywać to danie i obserwując mamę, i później na studiach. Do tej pory ciepło wspominam wspólne gotowanie w ramach dodatkowych zajęć w barze Thanh Ha na Jeżycach oraz popołudniową wizytę w akademiku, gdzie kroiliśmy, zawijaliśmy pod czujnym okiem żony i córki profesora Nguyễn Chí Thuật.
Sajgonki
- papier ryżowy (20-25 placków)
- makaron "sojowy" - objętościowo (po zaparzeniu) tyle co mięsa
- 300 g mięsa mielonego
- grzyby mun 6 szt.
- 2 marchewki
- mała cebula
- (opcjonalnie) trochę poszatkowanej kapusty (może być pekinka)
- 3 ząbki czosnku
- sos rybny
- sos sojowy
- ½ łyżeczki białego pieprzu
- ½ łyżeczki soli
- (opcjonalnie) ½ łyżeczki cukru
- olej do smażenia
Marchewkę, cebulę ścieramy na tarce. Grzyby mun zalewamy wrzątkiem. Gdy zmiękną, kroimy w paseczki. Makaron także zalewamy wrzątkiem, gdy się spulchni, tniemy go na mniejsze kawałki. Podsmażamy czosnek z mięsem na patelni. Dodajemy pozostałe warzywa i makaron - podsmażamy aż wszystko zmięknie i się przegryzie. Zdejmujemy z palnika. Doprawiamy solą, cukrem, białym pieprzem i sosami (ja daję zwykle więcej białego pieprzu).
Dokładnie mieszamy i gdy masa przestygnie, możemy zawijać. Zawijamy w zasadzie jak gołąbki, im ciaśniej tym lepiej. Niektórzy smarują końcówkę rozmąconym jajkiem, żeby się nie odklejała.
Smażymy. Tradycyjnie powinno się na głębokim oleju. W praktyce można spokojnie na minimalnej ilości oleju, ale trwa to dłużej i trzeba się naobracać nemami. :)
Nước chấm (sos)
(zwykle robię wg tego przepisu zmniejszając objętość składników o połowę)- 125 g cukru pudru (jak zalejemy wrzątkiem i szybko wymieszamy, może być zwykły)
- 1 szklanka gorącej wody
- ½ szklanki sosu rybnego
- 1 łyżka octu ryżowego
- 75 ml soku z limonki
- 2-4 drobno posiekane papryczki chili
- 3-5 drobno posiekanych ząbków czosnku
Wymieszać cukier z wodą, a potem dodać resztę składników. Można do 7 dni przechowywać w lodówce.
Teraz często sama nie trzymam się przepisu. Eksperymentuję. Spolszczam. Ostatnio hitem okazały się sajgonki wprawdzie bez kocich uszek vel grzybów mun, ale za to z botwinką. Zresztą papier ryżowy można też wykorzystać do innych potraw, przygotowując naleśniki na parze lub zwilżać, zawijać i zjadać na surowo: bánh cuốn, nem cuốn, gỏi cuốn. Jest pole do zabawy. :)
Pyyyyyyyyyyyyyszne. Jedna z kilku moich najbardziej lubianych potraw. Po konsumpcji świat staje się lepszy. Polecam :)
OdpowiedzUsuńA próbowałaś kiedyś używać surowego farszu? Bez podsmażania go wcześniej?
OdpowiedzUsuńJeżeli ten wpis to część z serii przepisów to proponuję kolejny o Bánh cuốn? Sam robię na teflonowej patelni i też da się zjeść :]
Ja nie, ale moja mama używa surowego farszu. Działa. :)
UsuńCudowne! Palce lizać!
OdpowiedzUsuńJa osobiście sajgonki wręcz uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńW końcu nauczę się je sama robić :)
OdpowiedzUsuńSajgonki opanowały Polskę, są bardzo smaczne to pewnie dlatego. Czytanie tego bloga to sama przyjemność :) Warto się tu zatrzymać, choćby na chwilę. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMożna śmiało powiedzieć, że blog ten jest bardzo oryginalny, posty napisane w fajny, przystępny sposób dla czytelnika. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńUwielbiam sajgonki, świetny przepis.
OdpowiedzUsuńTrzeba wypróbować u mnie w domu.
OdpowiedzUsuńCzytanie tego bloga to sama przyjemność :) Warto się tu zatrzymać, choćby na chwilę. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńUwielbiam taką tematykę. Będę częściej tu zaglądał.
OdpowiedzUsuńZajadam się tylko nimi ostatnio :d
OdpowiedzUsuńBardzo popularna rzecz teraz w Polsce.
OdpowiedzUsuńTakie oryginale sajgonki na pewno są hitem :)
OdpowiedzUsuńTo chyba ulubione danie azjatyckie :)
OdpowiedzUsuńpyszne sajgonki :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam sajgonki!
OdpowiedzUsuńLadna strona rytuały miłosne bardzo wam polecam.
OdpowiedzUsuń