A jakie wietnamskie produkty dają się lubić? Oto nasze małżeńskie, subiektywne "TOP 3".
Według mnie, czyli człowieka, który bardziej czuje językiem:
1. Sos rybny (nước mắm) - czyli prawdopodobnie najbardziej popularna przyprawa używana w kuchni wietnamskiej. Produkowany jest w procesie fermentacji ryb z użyciem soli, cukru, a czasami również dodatkowych przypraw.
Jego wadą jest to, że podobnie jak czosnek, cebula i temu podobne składniki nie pachnie najlepiej ...dopóki go nie polubimy. Wtedy smak rekompensuje nam wszystkie niedostatki wonne. Sos rybny jest dla mnie niezbędnym składnikiem sosu do sajgonek... i nawet mój marudny kulinarnie małżonek nie wyobraża już sobie tej potrawy bez tego dodatku.
2. Kawa (cà phê)- Wietnam od lat pozostaje na drugim miejscu największych światowych producentów kawy. Najbardziej popularne gatunki to robusta i, po niej, arabica. Uprawę kawy wprowadzili Francuzi w XIX wieku i można powiedzieć, że od tamtej pory urosła niemalże do rangi napoju narodowego. Kawiarnie są w Wietnamie na każdym kroku! Od maleńkich przenośnych straganów po ogromne, wielopiętrowe budynki. I, co więcej, cieszą się ogromną popularnością. Warto spróbować tego napoju zaparzanego na wietnamski sposób - z dodatkiem mleka kondensowanego (KLIK- Instrukcja). Kawa marki Trung Nguyen, czyli jednej z największych wietnamskich firm produkujących i sprzedających kawę (to także sieć znanych kawiarni), jest dostępna na naszym swojskim allegro.
Według męża mego, rzeczowego:
3. "Hamak i jedwabny śpiwór. - Dlaczego? - Bo praktyczne i niedrogie." Przyznaję mu rację. Z jedwabnych śpiworów, kupionych w Hanoi w 2008 i 2009 roku za 100.000-150.000 VND, wciąż korzystamy. Są świetne. Lekkie i niewielkie (po złożeniu w rozmiarze średniej wielości portfela), idealnie sprawdzają się w ciepłym klimacie, ale niezłe są i w Polsce, np. w hostelu pod kołdrę. Hamak (200.000 VND) służy nam podobny czas i lubimy go z roku na rok bardziej. Hamaki można w Wietnamie zobaczyć na każdym kroku i trzeba przyznać, że są one solidne! Moje ulubione to te plecione (võng lưới). Zajmują niewiele miejsca i działają jak całkiem wygodne przenośne łóżko. ;-)
Klikajcie na linki niżej, jeśli jesteście ciekawi ulubionych produktów blogerów z Włoch, Chin, Kirgistanu i innych państw świata! :)
Austria:
Chiny:
Francja:
Gruzja:
Hiszpania:
Irlandia:
Kirgistan:
Niemcy:
Norwegia:
Szwajcaria:
Szwecja:
Turcja:
Wielka Brytania:
Włochy:
Bardzo lubię sos rybny choć faktycznie zapachem nie zachęca. Lubię eksperymentować w kuchni i może dlatego odważyłam się i polubiłam. Nie używam go często, ale do sajgonek u mnie też jest niezbędny :)
OdpowiedzUsuńMiło to czytać. :)) A co do zapachu... słyszałam kiedyś historę o rozlanym w samolocie sosie rybnym... To nie był najbardziej przyjemny lot.;)
UsuńSłyszałem o sosie rybnym i w każdym programie o wietnamskiej kuchni zawsze o nim wspominają. Nie miałem jednak jeszcze przyjemności skosztować i choć nie lubię ryb (a i opis nie zachęca ;)), to jestem pewien, że jako przyprawa by mi posmakował.
OdpowiedzUsuńW takim razie warto spróbować. :) Można zacząć od dodania odrobiny do potrawki z kurczaka. :)
UsuńWszystkie trzy kocham! Na wietnamskim hamaku spędziłam połowę najlepszych wakacji mojego życia (drugą połowę spędziłam na żarciu i piciu wietnamskiej kawy ;) )
OdpowiedzUsuńTo się pięknie wpasowałam w Twój gust. :D Dla mnie hamak jest niezastąpiony w długiej trasie na skuterze. Pozwala odpocząć nadwyrężonym partiom ciała. ;)
UsuńNie wiedziałam, że Wietnam produkuje aż tyle kawy :)
OdpowiedzUsuńJa też nie! I znowu ci Francuzi ;)
UsuńOj tak. I to jakiej pysznej... :)
UsuńWietnam i kawa? - zaskoczyłaś mnie. Ciekawa jestem jej smaku.
UsuńTeż bardzo lubię sos rybny, odkąd zakosztowałam tajskich dań, wiem, że ten zapach nie oddaje bogactwa smaku :) Czasem może lepiej nie wiedzieć jak ten sos powstał, ale co tam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie sobie uświadomiłam, że nigdy nie leżałam w hamaku i bardzo mnie to zasmuciło.... :/ Gdzie ja o tej porze dorwę hamak???
OdpowiedzUsuńW sklepie typu Leroy ;)
Usuń:) Ja na początku miałam opory i czułam się niepewnie, a teraz czasami nawet leżę na hamaku z laptopem. Warto spróbować. Teściowa ostatnio kupiła hamak w OBI, ale, chociaż jest zdecydowanie ładniejszy od naszego, to mniej stabilny i mniej przenośny.
UsuńSosu rybnego jeszcze nie próbowałam, chociaż zdarzyło nam się z mężem przygotowywać jakieś dania kuchni wietnamskiej. Zwykle jednak trochę modyfikowaliśmy przepis i go pomijaliśmy.. Nie przygotowujemy tego typu dań zbyt często więc obawialiśmy się, że jak kupimy buteleczkę to nie zdążymy jej zużyć zanim minie termin przydatności do spożycia.
OdpowiedzUsuńNie kojarzyłam Wietnamu w ogóle z kawą- zaskoczyłaś mnie!
Taki śpiwór by się przydał na wyprawy w góry ;)
Dostępne są niewielkie buteleczki sosu rybnego, a w lodówce po otwarciu można go trzymać nawet kilka miesięcy. Może warto spróbować? :)
Usuńmarze o hamaku, wyobrazam sobie jak na nim leze i mam wszystko (i wszystkich) w nosie :)
OdpowiedzUsuńW takim razie zaopatrz się w hamak! :) Polecam. :))
UsuńWietnam jest drugim światowym producentem kawy????? w życiu bym na to nie wpadła, jakoś akurat ten region zupełnie mi się z kawa nie kojarzył do tej pory!
OdpowiedzUsuńFrancuzi wprowadzili kawę i pięknie się przyjęła. Na południu kraju są takie miejsca, że można jechać kilometrami i, jak okiem sięgnąć, widać tylko wzgórza porośnięte kawą. :)
UsuńChętnie bym spróbowała wietnamskiej kawy, ciekawe, czy różni się w smaku od włoskiej.
OdpowiedzUsuńNajlepiej jak sama spróbujesz i się przekonasz. :)
UsuńSos rybny wylądował w tym roku w mojej kuchni po tym, jak zdecydowałam się ugotować zupę phở. Zupa powaliła mnie na kolana i robiłam ją już 2 razy, a akurat dziś jadłam 3 w wietnamskiej knajpce w Gdyni ;). Nie mam na razie innego zastosowania dla sosu (sojowy przydaje się trochę częściej), ale mam smaka na nowe potrawy, więc pewnie prędzej czy później pójdzie w ruch :)
OdpowiedzUsuńZ kawą totalnie mnie zaskoczyłaś! Nigdy nie wyobrażałam sobie Wietnamu jako kawowego potentata. Jakbym tylko miała gdzie, to powiesiłabym sobie taki wietnamski hamak... :)
OdpowiedzUsuńNajpierw jedzenie, potem kawa, na koniec sjesta (na hamaku) - świetny zestaw :D
OdpowiedzUsuńJako kawoholiczce najbardziej spodobał mi się punkt numer dwa :D
OdpowiedzUsuńSos rybny lubie jak najbardziej. W ogole kuchnia wietnamska chyba by mi sie spodobala, bo te rzeczy , ktore kiedys juz probowalam smakowaly wybornie.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe! Sos rybny znam i lubię, zapach mi nie przeszkadza :-) Trafiłam na Twój blog przypadkiem, ale widzę, że Wietnam może zaskoczyć wieloma ciekawymi rzeczami!
OdpowiedzUsuńJeśli kiedykolwiek uda mi się wybrać do Wietnamu to dzięki Twojemu Mężowi przywiozę sobie hamak i jedwabny śpiwór, a co! Sosu rybnego nie znam, ale ja lubię wszystko co śmierdzi, więc pewnie bym go polubiła ;)
OdpowiedzUsuńKocham kawę, nie wiedziałam, że Trung Nguyen można znaleźć na allegro, biorę się za szukanie :) Sos rybny lubię, ale nie wiem, czy ten kupowany w Polsce dorównuje temu z Wietnamu ;)
OdpowiedzUsuńRównież nie miałem pojęcia o kawie. Mój sąsiad pochodzi z Wietnamu i do Polski z tego kraju przywozi bardzo smaczne owoce: durian, longan i liczi. Polecam każdemu
OdpowiedzUsuńSos rybny to mistrzostwo, ale trzeba uważać do czego się go dodaje, bo niektóre potrawy ulepsza a niektóre niestety psuje ;) Hamak używam, ale taki zwykły, kupiony w Polsce. Co nie zmienia faktu, że jest wygodny i praktyczny
OdpowiedzUsuńPostaram się je przetestować ;)
OdpowiedzUsuńoooo te 3 rzeczy mi się teraz marzą...
OdpowiedzUsuńKawę piłem, jest super :)
OdpowiedzUsuńTo mleko, które dodają do kawy jest zupełnie inne niż u nas
OdpowiedzUsuń