- Do Wietnamu nie bierze się książek do nauki języka wietnamskiego - lepiej je kupić na miejscu.
- Jestem uzależniona od sprzętów, kabelków itp. Na szczęście teraz są bardziej ustandaryzowane, mini i micro usb mnie wystarczają. Do tego teraz można mieć po prostu adapterek, do którego podłącza się jeden lub drugi i można ładować, co się chce. Wcześniej miałam woreczek na tego typu drobiazgi - ostatnio odkryłam, że dysk przenośny i kabelki wygodnie wozi się w pudełku śniadaniowym.
- Kindle jest wybawieniem małego (i pewnie nie tylko) człowieka podróżującego. Książki zawsze zostawiałam gdzieś po drodze, odchudzając bagaż, a teraz zawsze pod ręką jest dużo lektur. :-)
- Sucharki, kisiele w proszku i zupki instant typu pomidorowa i barszcz zawsze są dobrym pomysłem na północnowietnamską zimę - sprawdzają się też jako ciekawostka kulinarna z Polski.
- Za to polskie słodycze, pomijając czekoladę, mnie osobiście smakują na miejscu mniej niż lokalne, za to są niezłe na prezent.
- Przed wylotem warto zapytać Polaków w Wietnamie, czy nie brakuje im sera/czekolady/kabanosów i dopomóc w miarę potrzeb. (Przy okazji do czytających: jeśli komuś z HCMC się coś marzy, dajcie znać!)
- Jedyne kosmetyki, które nadal wolę wziąć z Polski, to środki do depilacji i filtry UV (te drugie ze względu na cenę, nie dostępność). Kremy, balsamy i szampony, jakie można kupić w wietnamskich sklepach, odpowiadają mi w tamtejszym klimacie bardziej.
- W Azji generalnie częściej używam kremów do stóp - jakoś mocniej się zużywają przy wiecznym ganianiu w odkrytym obuwiu i bardziej trzeba o nie dbać. W dodatku podobno przy wietnamskiej wilgotności łatwiej o problemy z grzybicą.
- Do pań - podpaski są, tampony też, do wyboru do koloru. Dla krwawiących jak zarzynane zwierzęta w wersji "xxl night" pojawiły się wcześniej niż na polskim rynku.
- Leki... raz przydał mi się antybiotyk, ale dostałabym go na miejscu. Poza tym nie miałam żadnych poważnych sensacji żołądkowych i ostatnio całą apteczkę na koniec zostawiłam rodzince. Przy specyficznych choróbskach i tak lądowałam w najbliższej aptece i nigdy nie było problemu z otrzymaniem właściwych lekarstw. Niemniej zawsze podróżuję z pewnym minimalnym zapasem (środki przeciwbólowe, przeciwbiegunkowe i coś na alergię), wychodząc z założenia, że "strzeżonego pan Bóg strzeże".
- Ubrania - w moim przypadku - brać zawsze jak najmniej. Wietnam jest rajem dla małych ludzi (ale uwaga na biodra, kobietki). Ja przy polskim xs/xxs, często noszę wietnamską m-kę. Za to mój rozmiar buta niekiedy jest problemem (zwłaszcza przy bardziej uroczych egzemplarzach masowej produkcji) - 38 (na wietnamskie 245 - w mm) to nie jest typowa nóżka w tych stronach. Więksi ludzie też mogą zaopatrzyć swoje szafy, ale wymaga to więcej zachodu;-) i/lub znalezienia dobrego krawca. Polecam wziąć sobie jakieś ulubione ciuchy na wzór albo wycinać przed wyjazdem wymarzone stylizacje z katalogów mody.;-)
- Ręcznik szybkoschnący to ogromne dobrodziejstwo, zwłaszcza zimą na północy.
- Nakrycie głowy podczas upałów jest must-have, ale można je kupić na miejscu i przy okazji mniej się od lokalsów wyróżniać.
- W podróży dobrze jest mieć deszczak - można kupić na miejscu, można zabrać z Polski.
- Moje ulubione obuwie w Wietnamie to gumowe japonki i będę ję wychwalać (bo i na upał i na deszcz w ciepłym klimacie), ale wiem, że nie każdy lubi, więc namawiać nie będę.
- W miastach przy poruszaniu na skuterach dobrze zaopatrzyć się w maseczkę. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie jazdy bez niej w HCMC w godzinach szczytu.
Tak wyglądało ówczesne mieszkanie podczas pakowania przed wyjazdem w 2013 r. Mam nadzieję, że tym razem będzie lepiej. ;-) |
Dziękuję za listę. Z pewnością skorzystam bo o wielu rzeczach bym zapomniała. Dodałabym do listy: zrobić ksero dokumentów (paszport, dowód) to raz a dwa to skan dokumentów powiesić gdzieś w `chmurze`. P.s. Chyba w podobnym terminie wybieramy się do HCMC. Ja będę od 14.11 - może uda się spotkać na miejscu? ;) Pozdrawiam, Ania
OdpowiedzUsuńDzięki za cenny komentarz - zapomniałam o tym, a faktycznie to robię. Ksero dwóch stron w paszporcie - tej z danymi i tej z wizą - staram się w hotelu zawsze dawać tylko ksero. Jeśli chodzi o skany to koniecznie warunków ubezpieczenia - wysyłam dodatkowo na skrzynkę do dwóch osób z rodziny. My przylatujemy dopiero 28.11, ale jeśli jeszcze będziesz, to pewnie - możemy się spotkać. :-)
UsuńJak w Wietnami jest z kontaktami? Są potrzebne przejściówki?
OdpowiedzUsuńW większości miejsc nie są - http://www.wietnam.info/2011/12/gniazdka-elektryczne-w-wietnamie.html :-)
UsuńKontakty są uniwersalne, więc problemu nie ma.
OdpowiedzUsuńJa się nie zgodzę co do słodyczy, bo mi wietnamskie w większości nie smakują, ale polskie nadają się na fajny prezent - na przykład ptasie mleczko, czekoladki.
Jako, że teraz mamy sezon zimowy nadmienię, że warto sobie przywieźć stamtąd dobrą, ciepłą kurtkę zimową - bardzo tanie i dobrej jakości :)
Warto dać szansę wietnamskim słodkościom. Ja na przykład bardzo lubię bánh cốm i różne sezamkowate wynalazki, moja siostra uwielbia cukierki kokosowe. :-)
UsuńPrzyznaję, że cukierki kokosowe lub kandyzowany kokos jest dobry. Są jeszcze takie fajne małe bardzo kwaśne owoce w cukrze. Ale to wyjątki. No i słodkie bułeczki też niczego sobie. Sezonowe ciasta są też ok jak słynne księżycowe,ale trzeba wiedzieć, który rodzaj wybrać. Ale więcej razy się naciałem na dziwne super wyglądające słodycze, które w najlepszym wypadku nie miały smaku :)
UsuńLista się przyda, ja jeszcze dokładam sztućce turystyczne, ale pewnie do mojego wyjazdu (luty/marzec) jeszcze coś dojdzie ;-)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę!! Przypomniało mi się moje pakowanie do Indii w zeszłym roku... Coś jest w tej Azji, że jak się już raz pojedzie, to potem ciągnie znowu :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam listę...i tak się poczułam jakbym miała sama jechać..;)
OdpowiedzUsuńMoże się wybierzesz? :-)
UsuńDla mnie kluczowe sa te 2 rzeczy:
OdpowiedzUsuń- jesli zamierzasz jezdzic na motorze (a zapewne tak), to wez z Polski porzadny kask i ochraniacze (kolana, lokcie). Kask teoretycznie mozna dostac w VN na co drugim rogu, ale jakosci takiej, ze chroni on jedynie przed policja (tzn przed mandatem). Ochraniaczy w vietnamie dostac w zasadzie sie nie da, a jesli juz to jakosci takiej jak kask. Wiekszosc vietnamczykow smieje sie gdy widzi moje ochraniacze na lokcie i kolana: wtedy ja pokazuje palcem na ich blizny powypadkowe (prawie KAZDY je tutaj ma) i natychmiast przestaja sie smiac ;] Regularnie co jakis czas jakis rozsadniejszy vietnamczyk pyta mnie gdzie kupilem te ochraniacze i jak mowie ze w Europie, to pyta czy chce sprzedac ;] Jedyny porzadny element ekwipunku motorwego, ktory tu mozna kupic, to bezpalcowe rekawiczki motorowe (niedostepne w PL z kolei, jako że ze wzgledu na normy eu i pogode mozna u nas dostac tylko "pelne" z palcami, w ktorych w VN ugotuje sie reka z goraca)
Ja konkretnie uzywam tych nakolannikow: https://www.google.com/search?q=nakolanniki+adrenaline+mx+pro&tbm=isch (bardzo dobra polska produkcja BTW)
i tych nałokietnikow: http://allegro.pl/listing/listing.php?string=na%C5%82okietniki+ufo+zawiasem
zajmuje to doslownie minute zeby je zalozyc, a oszczedza WIELU problemow i bólu... Obydwa zestawy przetestowalem w praniu przy wyleceniu z motoru przy predkosci okolo 40km/h - mnie nie stalo sie nic (wstalem, otrzepalem sie, wyprostowalem pogiete ramy silnika i pojechalem dalej) a ochraniacze mialy tylko zarysowania.
- slonce tutaj jest bardzo ostre prawie przez caly rok - Emi napisala o kremie z filtrem, ale mnie szlag by trafil gdybym mial sie smarowac codziennie kilka razy (tzn przed kazdym wyjsciem na zewnatrz). Dlatego wszystkim wybierajacym sie do VN i ogolnie w tropiki polecam zaopatrzyc sie w lekkie przewiewne biale koszulki termoaktywne z DLUGIM REKAWEM.
Ja osobiscie uzywam tych: http://stoor.pl/pl/koszulka-termoaktywna-stoor-proathlete-dlugi-rekaw-kolor-bialy.html (kolejna swietna Polska produkcja)