Emilia Krywko Google+ wietnam.info - blog o Wietnamie: października 2014 | blog o Wietnamie
wietnam

31 paź 2014

Review listy pakowania - czyli subiektywna odpowiedź na pytanie, co wziąć do Wietnamu a czego nie?

Poniżej kilka wniosków z analizy listy pakowania, stworzonej przed wyjazdem na stypendium do Hanoi. Mam nadzieję, że komuś się przyda. Może, bardziej doświadczeni, w jakimś punkcie się ze mną nie zgadzacie? Piszcie, dawajcie znać, bo już niebawem zabieram się za pakowanie i wszelkie konstruktywne uwagi są mile widziane. ^^

  1. Do Wietnamu nie bierze się książek do nauki języka wietnamskiego - lepiej je kupić na miejscu.
  2. Jestem uzależniona od sprzętów, kabelków itp. Na szczęście teraz są bardziej ustandaryzowane, mini i micro usb mnie wystarczają. Do tego teraz można mieć po prostu adapterek, do którego podłącza się jeden lub drugi i można ładować, co się chce. Wcześniej miałam woreczek na tego typu drobiazgi - ostatnio odkryłam, że dysk przenośny i kabelki wygodnie wozi się w pudełku śniadaniowym.
  3. Kindle jest wybawieniem małego (i pewnie nie tylko) człowieka podróżującego. Książki zawsze zostawiałam gdzieś po drodze, odchudzając bagaż, a teraz zawsze pod ręką jest dużo lektur. :-)
  4. Sucharki, kisiele w proszku i zupki instant typu pomidorowa i barszcz zawsze są dobrym pomysłem na północnowietnamską zimę - sprawdzają się też jako ciekawostka kulinarna z Polski.
  5. Za to polskie słodycze, pomijając czekoladę, mnie osobiście smakują na miejscu mniej niż lokalne, za to są niezłe na prezent.
  6. Przed wylotem warto zapytać Polaków w Wietnamie, czy nie brakuje im sera/czekolady/kabanosów i dopomóc w miarę potrzeb. (Przy okazji do czytających: jeśli komuś z HCMC się coś marzy, dajcie znać!)
  7. Jedyne kosmetyki, które nadal wolę wziąć z Polski, to środki do depilacji i filtry UV (te drugie ze względu na cenę, nie dostępność). Kremy, balsamy i szampony, jakie można kupić w wietnamskich sklepach, odpowiadają mi w tamtejszym klimacie bardziej. 
  8. W Azji generalnie częściej używam kremów do stóp - jakoś mocniej się zużywają przy wiecznym ganianiu w odkrytym obuwiu i bardziej trzeba o nie dbać. W dodatku podobno przy wietnamskiej wilgotności łatwiej o problemy z grzybicą.
  9. Do pań - podpaski są, tampony też, do wyboru do koloru. Dla krwawiących jak zarzynane zwierzęta w wersji "xxl night" pojawiły się wcześniej niż na polskim rynku.
  10. Leki... raz przydał mi się antybiotyk, ale dostałabym go na miejscu. Poza tym nie miałam żadnych poważnych sensacji żołądkowych i ostatnio całą apteczkę na koniec zostawiłam rodzince. Przy specyficznych choróbskach i tak lądowałam w najbliższej aptece i nigdy nie było problemu z otrzymaniem właściwych lekarstw. Niemniej zawsze podróżuję z pewnym minimalnym zapasem (środki przeciwbólowe, przeciwbiegunkowe i coś na alergię), wychodząc z założenia, że "strzeżonego pan Bóg strzeże".
  11. Ubrania - w moim przypadku - brać zawsze jak najmniej. Wietnam jest rajem dla małych ludzi (ale uwaga na biodra, kobietki). Ja przy polskim xs/xxs, często noszę wietnamską m-kę. Za to mój rozmiar buta niekiedy jest problemem (zwłaszcza przy bardziej uroczych egzemplarzach masowej produkcji) - 38 (na wietnamskie 245 - w mm) to nie jest typowa nóżka w tych stronach. Więksi ludzie też mogą zaopatrzyć swoje szafy, ale wymaga to więcej zachodu;-) i/lub znalezienia dobrego krawca. Polecam wziąć sobie jakieś ulubione ciuchy na wzór albo wycinać przed wyjazdem wymarzone stylizacje z katalogów mody.;-)
  12. Ręcznik szybkoschnący to ogromne dobrodziejstwo, zwłaszcza zimą na północy.
  13. Nakrycie głowy podczas upałów jest must-have, ale można je kupić na miejscu i przy okazji mniej się od lokalsów wyróżniać. 
  14. W podróży dobrze jest mieć deszczak - można kupić na miejscu, można zabrać z Polski.
  15. Moje ulubione obuwie w Wietnamie to gumowe japonki i będę ję wychwalać (bo i na upał i na deszcz w ciepłym klimacie), ale wiem, że nie każdy lubi, więc namawiać nie będę.
  16. W miastach przy poruszaniu na skuterach dobrze zaopatrzyć się w maseczkę. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie jazdy bez niej w HCMC w godzinach szczytu.
Tak wyglądało ówczesne mieszkanie podczas pakowania przed wyjazdem w 2013 r.
Mam nadzieję, że tym razem będzie lepiej. ;-)

29 paź 2014

Piosenka o mięsie psa

- Jadłaś mięso z psa? - to jedno z pierwszych pytań, jakie pada, gdy rozmawiam z kimś o Wietnamie. O tym, że tam jada się psy, słyszał prawie każdy Polak. Praktyka traktowana jest jako coś bardzo kontrowersyjnego, ale jednocześnie wielka ciekawostka. Moja odpowiedź brzmi: - Nie. Nie mówię, że jestem bardzo przeciwko, bo nigdy nawet nie miałam ku temu okazji. Wbrew opiniom lansowanym przez niektórych turystów mięso psa wcale nie jest codziennym składnikiem wietnamskiej diety. Dla porównania w Wietnamie rocznie spożywa się około 5 000 000 psów, a w Polsce w samym 2012 r. przetworzono 17 227 546 sztuk świnek. A weźcie pod uwagę, że Wietnamczyków jest ponad dwukrotnie więcej.

Ale nie miało być wcale o jedzeniu mięsa z psa, a o durnej piosence z pewnego filmu. W 2011 roku ukazał się horror o jakże wysublimowanym tytule Cột mốc 23 (Słup przydrożny 23). I od razu przyznaję się - dla zasady nie oglądam horrorów, więc tego też nie widziałam. Nim jednak zorientowałam się, jaki jest to rodzaj filmu, zdążyłam zobaczyć trailer, zawierający właśnie piosenkę o mięsie z psa i jak to bywa z tego typu utworami, utkwił w mojej głowie na długo i stał się swoistym przebojem mojej playlisty.

Oto trailer z piosenką, a poniżej tekst oryginalny przeplatany tłumaczeniem:



Bài Ca Thịt Chó (Nguyễn Hải Phong)
Piosenka o mięsie z psa (Nguyễn Hải Phong)

Nhìn vào thì như thịt bò
Sờ vào thì như thịt giò
Củ riềng kèm theo hành ngò
Là: Th .. . . .ịt . .. ... . .c...h....ó
Gâu .. Gâu ..

Z wyglądu wołowina
W dotyku jak wędlina
Galangal plus kolendra
Mięso z psa!
Hau Hau!

Nhìn vào thì như thịt bò
Sờ vào thì như thịt giò
Củ riềng kèm thêm hành ngò
Là: Th .. . . .ịt . .. ... . .c...h....ó
Gâu .. Gâu ..

 Z wyglądu wołowina
W dotyku jak wędlina
Galangal plus kolendra
Mięso z psa!
Hau Hau!

Nhìn vào thì như thịt bò
Sờ vào thì như thịt giò
Củ riềng kèm thêm hành ngò
Là: Th .. . . .ịt . .. ... . .c...h....ó
Gâu .. Gâu ..

Z wyglądu wołowina
W dotyku jak wędlina
Galangal plus kolendra
Mięso z psa!
Hau Hau!

Lá mơ tươi đây này anh ơi
Em mời anh xơi cho đã đời

Z świeżym zielem też se zjedz
to przyjemność sama jest

 .... ợ hợ .....
Mắm tôm cay em vừa nêm đây
ăn rồi đi ngay em tính tiền, tính tiền

O ho!
Ostra pasta z krewetek
kiedy zjesz zaraz płać, zaraz płać


Nhìn vào thì như thịt bò
Sờ vào thì như thịt giò
Củ riềng kèm thêm hành ngò
Là: Th .. . . .ịt . .. ... . .c...h....ó
Gâu .. Gâu ..

Z wyglądu wołowina
W dotyku jak wędlina
Galangal plus kolendra
Mięso z psa!
Hau Hau!

Nhìn vào thì như thịt bò
Sờ vào thì như thịt giò
Củ riềng kèm thêm hành ngò
Là: Th .. . . .ịt . .. ... . .c...h....ó
C ... H ... Ó .... Ó .. Ó

Z wyglądu wołowina
W dotyku jak wędlina
Galangal plus kolendra
Mięso z psa!

Tłumaczenie kreatywne, choć nie do końca wierne, ale dzięki temu, jeśli się postaracie, dacie radę pośpiewać... Have fun! ;-)
większość psów, jakie widziałam w Wietnamie, wyglądała żywo i radośnie

25 paź 2014

Jak w Wietnamie upamiętnia się zmarłych?

Już niebawem Wszystkich Świętych i Zaduszki, dlatego w tym miesiącu w ramach "W 80 blogów dookoła świata", wspólnej akcji blogerów kulturowych i językowych, piszemy o sposobach upamiętniania zmarłych w różnych krajach.

W przypadku Wietnamu jest to temat rzeka. Jest mnóstwo zwyczajów związanych z czczeniem pamięci zmarłych, nawet w obrzędach pogrzebowych występują znaczące różnice, dlatego dzisiaj napiszę Wam pokrótce o samej idei wietnamskiego kultu przodków, a w przyszłości będę rozwijać temat.

Kult przodków (tín ngưỡng thờ cúng tổ tiên) świadczy o ogromnym szacunku, jaki żywi się do swoich rodziców, dziadków, pradziadków... Jest nierozłącznie związany z miłością, oddaniem, jakie dzieci są winne swoim rodzicom, co wynika z tradycji konfucjańskiej. Powszechnie wierzy się, że chociaż ciało (thể xác)  ulega rozkładowi, to dusza (linh hồn) ludzka jest nieśmiertelna (bất diệt), co więcej świat rzeczywisty, yang (dương) jest ściśle związany ze światem duchów, yin (âm). Zmarli wciąż są obecni i mogą mieć oko na to, co czynią żywi, dlatego trzeba brać pod uwagę (cân nhắc) ich zdanie przy podejmowaniu wszelkich ważniejszych decyzji. Z tego samego powodu należy dać im w domu ich własne, należne im miejsce.

ołtarzyk mojego Dziadka w mieszkaniu Cioci, obok zdjęcia powieszone są jego dyplomy i ordery :-)

Kult przodków  jest bardzo ważnym elementem wietnamskiej kultury. Wietnamczycy niezależnie od wyznawanej wiary mają w domu ołtarz przodków (bàn thờ tổ tiên). Jak już kiedyś pisałam, nawet w moim polskim, katolickim (Kitô) domu rodzinnym jest takie miejsce. W każdą rocznicę śmierci, a także w polskie święta zmarłych Mama pali na ołtarzyku trociczki (hương) i stawia kwiaty oraz owoce. W Wietnamie w zależności od rodzinnych tradycji i wyznawanej religii (tôn giáo) w różne dni składa się ofiary (cúng bái), stawia się przed zdjęciem zmarłego posiłek, owoce, zapala kadzidełka. To właśnie ze swojego ołtarzyka zmarli czuwają nad żyjącymi członkami rodziny: starają się pomóc w trudnościach, oddalać kłopoty, odwodzić od złych uczynków, cieszą się też sukcesami dzieci i wnuków

W kulcie przodków wyraża się szacunek do starszych, wdzięczność względem rodziców za danie życia, wychowanie, ale też pamięć o tym, skąd pochodzimy i kto stworzył naszą rodzinę.



A jak upamiętnia się zmarłych w innych krajach?

Francja:
Francais-mon-amour - Sprawa życia i śmierci
Blog o Francji, Francuzach i języku francuskim: Dzień Wszystkich Świętych we Francji
Love For France - Wszystkich Świętych na paryskim Père-Lachaise

Holandia:
Język holenderski - pół żartem, pół serio - Jak w Holandii upamiętnia się zmarłych

Niemcy:
Willkommen in Polschland - Niemieckie cmentarze
Blog o języku niemieckim - Słownictwo związane z przemijaniem.
Niemiecka Sofa - Jak w Niemczech upamiętnia się zmarłych?

Norwegia:
Jak w Norwegii upamiętnia się zmarłych?

Rosja:
Jak w Rosji upamiętnia się zmarłych?

Szwajcaria:
Szwajcaria moimi oczami
W Szwajcarii jest niezwykle nawet po śmierci.

Szwecja:

Szwecjoblog - Jak w Szwecji mówi się o śmierci?

Wielka Brytania:
English-nook - Przemijanie po angielsku
english-at-tea - Dzień Wszystkich Świętych w Anglii

17 paź 2014

Liebster Blog Award & Ulubione jesienią...

Dzisiejszy post składa się z dwóch części:

1.

Janusz z Językowej Oazy postawił mnie przed wyzwaniem odpowiedzi na 11 swoich pytań w ramach:
Jeśli uczycie się jakiegoś języka, zajrzycie na bloga Janusza, bo znajdziecie tam mnóstwo porad - jak uczyć się przyjemnie i skutecznie. Muszę przyznać, że pytania sprawiły mi trochę kłopotów, ale sami oceńcie, czy udało mi się wybrnąć:

1. Skąd czerpiesz motywację do prowadzenia bloga?
Prowadzenie bloga najzwyczajniej w świecie sprawia mi przyjemność. Poszerzam swoją wiedzę, poznaję ciekawych ludzi i mogę pisać. Lubię czynności związane z byciem blogerem.

2. Jaka jest Twoja ulubiona piosenka?
Nie mam jednej ulubionej piosenki. Do muzyki podchodzę tak jak do jedzenia - wszystko da się zjeść w odpowiedniej oprawie/nastroju i każdy rodzaj jest dobry do pewnych zastosowań. Zaraz po przeczytaniu pytania wpadł mi do głowy "The Scientist" Coldplay. Chyba przyszła już jesień...

3. Twoja pierwsza myśl po przebudzeniu?
"Wstać przed mężem, czy jednak poczekać?" A potem sprawdzenie godziny i liczenie, ile czasu spałam. Ot, taki ostatnio nieuregulowany tryb życia prowadzę, ale pracuję nad tym.

4. Wymień trzy miłe rzeczy, jakie Cię dzisiaj spotkały.
Miła rozmowa z panią, która była za nami w kolejce do szczepień.
Pożegnanie z chórem - mnóstwo dobrych życzeń i dużo przytulania.
Możliwość dłuższego pokorzystania z mężowego laptopa - dopiero, gdy mój trafił do serwisu, doceniam jaką wygodą jest "normalny" komputer. Pożyczony tablet wspiera filozofię slow-life.

5. Jaką osobę podziwiasz najbardziej? Za co?
Może zabrzmi banalnie, ale taką osobą jest moja mama. Za odwagę, która towarzyszyła decyzji o tym, by rzucić wszystko dla miłości i zamieszkać w całkowicie obcym kraju.

6. Jaki jest Twój największy talent i jak go wykorzystujesz?
Przede wszystkim potrafię szybko się uczyć (poza językami;P) i nieźle wyszukiwać informacje - przydaje się w każdej dziedzinie życia. Dużo gorzej ma się mój "skill socjalny", ale dzięki Toastmasters pracuję nad tym.

7. Najmilszy komplement, jaki kiedykolwiek usłyszałaś?
Chyba małą uwagę przykładam do komplementów, bo przypomniały mi się tylko trzy konkretne: "Masz spodnie jak listonosz" - wypowiedziane z autentycznym zachwytem przez młodszą koleżankę dawno, dawno temu. Jeśli chodzi o wygląd, to często słyszę coś o swojej orientalnej urodzie, ale moje ulubione słowa to: "dziewczynka o doskonałych proporcjach". Z dotyczących innych aspektów mnie: "Nasza Emilka to sprytna dziewczyna muzycznie... i nie tylko".

8. Twój dom się pali. Możesz wynieść ze sobą tylko jedną rzecz. Co to będzie?
Skrzypce.

9. Twój pogrzeb. Ktoś z Twojej rodziny albo przyjaciół wygłasza mowę na Twój temat. Co chciałabyś o sobie usłyszeć?
Nie wiem, czy chciałabym w tym momencie słyszeć, ale jeśli już, to że starałam się być dobrym człowiekiem i zostawiłam po sobie jakiś ślad.

10. Czy masz jakieś wielkie marzenie, które wciąż nie doczekało się spełnienia?
Ostatnio szaleje mi instynkt macierzyński, więc odpowiedź na to pytanie brzmi: "Tak".

11. Na koniec zamiast pytania - zadanie. Zrób dziś coś miłego dla osoby, która się tego nie spodziewa!:-)

Zastanawiałam się, czy nominować do odpowiedzi konkretne osoby, czy zachęcić do zabawy Was wszystkich i postanowiłam zrobić i to, i to: jeśli macie ochotę podjąć wyzwanie - napiszcie odpowiedzi na moje pytania w komentarzach lub na swoim blogu. A poza tym zapraszam do zabawy:

My Hong Kong husband
W krainie tajfunów
Rosyjskie Śniadanie
Sunori
Ziarnko Ryzu
Koziolkuj
Przeczytaj mnie

A oto i pytania:
1. Pierwsze skojarzenie, gdy słyszysz: "Wietnam" to?
2. Jakimi językami się posługujesz, a jakich dopiero chciał(a)byś się nauczyć?
3. Ile czasu spędzasz w Internecie?
4. W jakim celu prowadzisz bloga?
5. Czym zajmujesz się na co dzień?
6. Jakie są Twoje ulubione formy rozrywki?
7. Gdzie chciał(a)byś mieszkać?
8. Jakie miejsce jest najwyżej na liście Twoich podróżnicznych 'must-go' i dlaczego?
9. Jak wyobrażasz sobie swoje życie za 5 lat?
10. Czy jest jakaś cecha, nawyk, które chciałbyś posiadać i pracujesz nad tym?
11. Gdybyś miał określić swoją pasję jednym zdaniem, jak by ono brzmiało?


2.

Dzień piąty wyzwania Uli. Tym razem zdjęcie pt. "Ulubione jesienią..." W tym roku rządzą koty i książki. Chociaż połączenie obu tych elementów bywa trudne, to jest mrucząco satysfakcjonujące.
Nareszcie udało mi się zabrać za książki od Krysi. Mam nadzieję, że niebawem coś o nich napiszę. :)

Kocio pozdrawiam i jak zawsze - zachęcam do komentowania. :)
A już niebawem na blogu zagości piosenka o mięsie z psa. ^^

16 paź 2014

Gdzie w Internecie można mnie znaleźć?

Tak brzmi temat czwartego dnia wyzwania Uli z bloga Sen Mai. :-)
Mnie, jeśli dobrze poszukacie, znajdziecie prawie wszędzie, ale miejsca, w których nawiązuję do Wietnamu to:

https://www.facebook.com/wietnam.info
Fanpage na facebooku - tutaj udostępniam zdjęcia, artykuły i różne materiały związane z Wietnamem. Jest to uzupełnienie bloga - bardziej na bieżąco i bardziej rozrywkowo.




https://twitter.com/emilia_krywkoTwitter - tutaj bardziej śledzę niż tworzę, ale jestem i puszczam od czasu do czasu wietnamskotematyczne posty dalej.




https://www.youtube.com/user/wietnaminfo
Youtube - na razie zawiera kilka starych nagrań, ale planuję zwiększenie aktywności, więc warto zasubskrybować. :-)




https://www.youtube.com/user/wietnaminfoG+  - automatycznie z bloggera publikują się tam informacje o nowych postach na blogu. :-)







instagr.am - na razie raczej kocio i bardziej osobiście, ale to tutaj będą najbardziej bieżące relacje z Wietnamu.

Wietnam.info możecie też obserwować w serwisie bloglovin' oraz na grupie akcji W 80 blogów dookoła świata! :-)

15 paź 2014

9 rzeczy, które warto zrobić w Hội An

Hội An to urokliwe miasteczko (120 tys. mieszkańców;)) w środkowym Wietnamie. Spędziłam tam w życiu łącznie tydzień i nadal uważam, że to za mało.  Oto, co według mnie warto zrobić w tym miejscu (kolejność przypadkowa!):

  1. Zjeść.
    Specjalnością Hội An są cao lầu - pewien rodzaj makaronu z wieprzowiną i zieleniną oraz bánh bao bánh vạc - pierożki ryżowe w kształcie różyczek. Zdecydowanie najlepsze w stosunku do ceny cao lầu jest serwowane w sekcji jadalnej na targu. Próbowałam w kilku miejscach, gdzieniegdzie ostro przepłacając, ale okazało się, że najsmaczniejsze jedzenie jest właśnie tam. W Hội An popularne są też hoành thánh  - czyli "pierożki" wonton.

    cao lầu w wydaniu targowym
  2. Wynająć rower.
    Jazda na rowerze jest czymś, co mnie uskrzydla (i koloruje moje nogi). To dlatego nic nie sprawiło mi takiej frajdy jak przejażdżka po miasteczku i okolicy na rowerze. Bez problemu można dojechać na pobliskie plaże - najbliższa mieści się ok. 3 km od Hội An. Kolejne są nieco dalej, ale za to jest tam pusto... Wynajem roweru na cały dzień na początku 2013 r. kosztował 20.000 VND ~ 1$ (bez targowania).

    jedna z plaż w okolicach miasta

  3. Zwiedzić starówkę.
    Standardowe bilety w Hội An pozwalają na zobaczenie kilku rodzajów atrakcji wymienionych na dołączonej ulotce. Jest jednak sporo miejsc, do których wejściówki są niepotrzebne i znajdziemy je na mapce.

    Ulotka załączana do biletu w 2013: mapka
    (w 2009 ulotka wyglądała bliźniaczo, ale miała dodatkowo j. francuski;))
    Ulotka załączana do biletu w 2013: lista rzeczy do zobaczenia
    (w 2009 ulotka wyglądała bliźniaczo, ale miała dodatkowo j. francuski;))
    Tak wygląda bilet po oberwaniu wejściówek do wybranych miejsc.
  4. Zrobić zakupy. Skorzystać z usług krawca lub szewca.
    Ci rzemieślnicy są jedną z wizytówek miasta. Więcej nt. szycia ubrań w Hội An pisałam już w tym tekście.
    To tutaj dobrze też zakupić lampiony - miasto z nich słynie. :)



  5. Iść na nocny spacer. 
    Nocą miasteczko cichnie, ale właśnie wtedy łatwiej jest docenić tutejsze lampiony, oświetlone kapliczki itp. Mostek japoński jest otwierany i można przez niego przechodzić bez biletów (świątynka jest zamknięta). Nad rzeką kolorowe łódki rzucają odblaski na wodę...



  6. Odkryć rzekę.
    Zwykle turyści dochodzą do pierwszego mostu na rzece Thu Bồn. Przechodzą nim co najwyżej na drugą stronę, żeby iść do knajpek przy brzegu albo na pobliski nocny targ, i tyle. Pójdź jeszcze niecałe pół kilometra dalej - na południe i zobacz więcej.
    roboczy rysunek ;)


  7. Odwiedzić Kazika.
    Obowiązkowy punkt zwiedzania dla każdego Polaka. Poszukać pomnika Kazimierza Kwiatkowskiego, polskiego konserwatora zabytków, który wniósł niebagatelny wkład w istnienie hoiańskiej starówki, i zainspirować się tą postacią. Łatwo go znaleźć, wystarczy zapytać. :-)



  8. Skorzystać z usług kosmetycznych.
    W uliczkach okalających rynek od północy i południa znajdują się mniej i bardziej ruchome zakłady kosmetyczne. Można je rozpoznać po paniach machających przed oczami nitką, lakierem do paznokci albo  czymś podobnym. Ceny niskie. Jakość - jak Cię mogę. Depilacja nitką jest czymś w Polsce wciąż rzadko spotykanym - warto zobaczyć, na czym polega. Panom oferowane są peelingi i masaże. ;)



  9. Zrobić sobie zdjęcie ze smokiem i wysłać na   

    Zdjęcia posłużą do stworzenia smoczej galerii na wietnam.info. Smoka możecie odwiedzić w Kantońskim Domu Zgromadzeń (Hội quán Quảng Triệu). Kiedyś na blogu istniała galeria uśmiechów czytelników - wiecie, jak fajnie zobaczyć teraz po kilku latach te uśmiechnięte twarze? :D

10, 11, 12... 
Wypić kawę w maleńkiej kawiarence na łódce. Jechać do Mỹ Sơn. Zwiedzić wyspy Czamów. Spróbować wszystkich rodzajów owoców na targu - można się z paniami umówić, że płacimy po prostu 30.000 VND za kg i brać wszystko; za niektóre owoce przepłacimy, za inne wręcz przeciwnie. ;) Bardzo polubiłam miejscowe targowisko i zaglądałam tam codziennie.
Tu było sympatycznie i serwowali dobrą kawę. :-)

Hội An to miejsce, w którym można się zakochać - ma wyjątkową atmosferę. Jest to dawny port portugalski, z architekturą łączącą wpływy chińskie, japońskie i wietnamskie... Zostałam nim oczarowana i z przyjemnością wspominam spędzone tam chwile. A jak Wasze wrażenia z tego miasta? Spodobało się Wam, czy wolicie bardziej imprezowe i wielkomiejskie klimaty? A może chcielibyście dodać coś do listy? Zapraszam do dyskusji w komentarzach. :-)

Ja - zdjęcie

Wyzwanie Sen Mai dzień trzeci - w wersji fotograficznej. Proszę bardzo - ja podczas pierwszego pobytu w Wietnamie. Zdjęcie rodzinnie wyśmiewane, bo, uwaga, widać na nim, że boję się ważki.


;)

A dla spragnionych bardziej "wietnamskich" wpisów - jeszcze dzisiaj wieczorem ukaże się 9 rzeczy, które warto zrobić w Hội An - wpis, na który najchętniej głosowaliście w facebookowej ankiecie. :)

14 paź 2014

Osoba, która mnie inspiruje

Dzień drugi wyzwania Sen Mai. Zanim przeczytacie poniższy tekst, możecie zajrzeć na wietnamowego fanpage'a i zagłosować, o czym chcecie przeczytać w najbliższym czasie.

Kiedyś miałam problem polegający na tym, że nikt nie był dla mnie autorytetem. "Przecież każdy zawala w jakiejś dziedzinie życia" - myślałam sobie. Teraz odmieniło mi się o 180 stopni i inspiruje mnie prawie każda osoba, na którą się natykam: pisarze, osoby medialne, toastmasterzy, ale też pani Jadzia. Większość z nas ma coś, czego innym brakuje. Większość z Was jest dobra w czymś, w czym ja bym chciała być! Możemy się od siebie uczyć. :-)

Jeśli jednak mam wybrać jedną osobę i do tego związaną z Wietnamem, to będzie to...
- pojawiająca się na tym blogu już nie pierwszy raz,
- kobieta,
- zwana chị Ba,
- pisarka,
- reportażystka,
- miłośniczka Wietnamu,

zdj. Mariusz Kubik
http://www.mariuszkubik.pl

czyli Monika Warneńska. Więcej na jej temat pisałam już w tekście: Pisarka, którą wszyscy wietnamofile na pewno znają. Serdecznie zachęcam Was do przeczytania i zainteresowania się twórczością tej autorki.


Dlaczego Monika Warneńska mnie inspiruje?
Od lat 60 podróżowała do Azji, gromadziła wiedzę nt. Wietnamu, i nie tylko, i dzieliła się nią w swoich reportażach. Starała się pisać rzetelnie, mimo czasów, w jakich tworzyła. Pracowała tak długo, jak tylko mogła - w zaawansowanym wieku wydawała nowe książki. Żałuję, że nigdy jej nie spotkałam, ale jako ciekawostkę mogę Wam zdradzić, że na miała wpływ na moje życie i to bezpośredni. :-)

13 paź 2014

Najpiękniejsze słowa..?

W tym miesiącu po raz kolejny biorę udział w wyzwaniu Sen Mai - W 5 dni do lepszego bloga. Pierwszy temat to najpiękniejsze słowa. Oczywiście będą to moje ulubione słowa w języku wietnamskim.

1. Con voi con - słoniątko. Nie wiem, czemu, ale podoba mi się to połączenie i jakoś tak... pasuje do "małego", uchatego stworzenia.


2. tu mi - takie śmieszne określenie zarostu i włosów w jednym, a metaforycznie oznacza mężczyznę. Tylko co jeśli mężczyzna nie ma ani brody, ani wąsów, ani włosów?


3. Kolejny żywy stwór na liście - tym razem żaba. Con ếch. Podoba mi się onomatopeiczny charakter tego wyrazu: ếch ếch.


4. Śnieg - w Wietnamie spada rzadko, tylko zimą na północy - w najwyższych partiach gór. Jednak słowo to istnieje w języku, jest całkiem popularne i co więcej - służy także jako romantyczne, żeńskie imię. To musi być całkiem przyjemne nazywać się "Śnieżynką". Pozdrowienia dla Tuyết, organizatorki Krakowskich Dni Kultury Wietnamu. :-)


5. Najważniejsze słowo każdego małego człowieka, jedno z pierwszych, jakie poznałam w języku wietnamskim i od razu mnie ujęło - ze względu na swoją krótką formę - mama! Najpierw nauczyłam się wersji południowej - bo to Sajgon odwiedziłam jako mała dziewczynka. Dopiero potem dowiedziałam się, że na północy mama to mẹ.


6. Jak jesteśmy przy sprawach najważniejszych: miłość = tình yêu.


7. I na koniec... Nazwa Polski po wietnamsku brzmi uroczo i nietypowo, bo całkowicie wietnamsko! Nie żadne np. "Hun-ga-ri", ale Ba lan. Ba = trzy lan = orchidea. A zatem nazwa Polski w języku wietnamskim znaczy ni mniej ni więcej tylko: trzy orchidee.


A jakie są Wasze ulubione wyrazy i nazwy w języku wietnamskim? Napiszcie mi o tym w komentarzach. :)

2 paź 2014

Plany wyjazdowe - przygotowania do podróży

Najbliżsi znajomi już wiedzą, że udało mi się przekonać Adama do kolejnego wyjazdu do Wietnamu. Pod koniec listopada chcemy tam być. Tym razem na początek Miasto Ho Chi Minha – a potem zamieszkamy w miejscowości położonej nieco bardziej na północ, nad morzem. Zgadnie ktoś gdzie? :-)

Zanim wyjedziemy, czeka nas jeszcze między innymi:
- uaktualnienie kilku dokumentów (np. mojego prawa jazdy z panieńskim nazwiskiem),
- wiza (Adam), wjazdy bezwizowe (ja),
- bilety (wciąż nie mamy:(),
- szczepionki; do Wietnamu zalecane: dur brzuszny, WZW A+B, tężec + błonnica; kilka mamy, kilka do odnowienia (ach, starość!),
- wizyty u lekarzy (jw.),
- wykupienie ubezpieczenia (jakieś sugestie?).

Pierwszy etap przygotowania już za nami, bo wyprowadziliśmy się z wynajmowanego domku i zamieszkaliśmy na październik z mamą Adamową i jej zwierzakami (stąd tyle kotów na moim instagramie). Listopad spędzimy z moimi rodzicami. Z jednej strony praktycznie chcemy oszczędzić na czynszu, z drugiej – uczuciowo zależy mi na spędzeniu czasu z rodzicami, zanim wyjedziemy na kilka (?) miesięcy. W tej chwili po raz kolejny przepakowuję dobytek: co do używania przez te półtora miesiąca, co do Wietnamu, co do garażu na czas nieokreślony. Co zdążę przeczytać przed wyjazdem? Co wziąć ze sobą? Listy, listeczki, listeńki... rządzą moim czasem.

Żartuję sobie, że nie wracam, póki nie zacznę w końcu płynnie dogadywać się po wietnamsku. Adam chce zmienić nieco perspektywę i spróbować nowego stylu życia. Kroi się przygoda, nieco na wariackich papierach, ale mam nadzieję, że na dobre nam wyjdzie. Planujemy, stworzyłam plik: "to do in...", mamy też wspólną tablicę korkową pełną zadań, pomysłów i motywacji. Gdzieś nawet padła idea założenia klubu Toastmasters Olsztyn II. ;)  Życzcie nam powodzenia, żeby udało się zrealizować choć 1% naszych zamierzeń.

Ja oczywiście chcę, będąc na miejscu, kontynuować pisanie, dodawać więcej zdjęć. Może jakieś filmiki?

Takie to wszystko jeszcze trochę palcem na wodzie pisane, ale w końcu marzenia są po to, żeby je spełniać, nie? Zatem próbujemy. :-)

Tak było w 2009 roku. A jak będzie w 2015? :-)

1 paź 2014

W 80 blogów dookoła świata: Jak język wietnamski wpłynął na moje postrzeganie świata?

Przede wszystkim przepraszam za opóźnienie publikacji. Ten wpis powinien był ukazać się 26 września w Europejskim Dniu Języków Obcych. Niestety w związku z przeprowadzką żyłam kilka dni na kartonach i nie zdążyłam. Dzisiaj w końcu udało mi się dokończyć ten wpis, a jak tylko kliknę: "Opublikuj", zaginę w gąszczu pozostałych artykułów akcji W 80 blogów dookoła świata, bo zżera mnie już ciekawość. Jeśli Wy też chcecie się dowiedzieć, jak różne języki wpływają na postrzeganie świata – zajrzyjcie na koniec postu. Tam odnośniki do innych blogów językowo-kulturowych. Czytając poniższy tekst, pamiętajcie, że jeszcze nie w pełni opanowałam j. wietnamski. ;-)


Językowy obraz świata to takie fajne pojęcie, które po ludzku tłumaczy się tak, że jeśli znasz jakiś język, to opisujesz świat przy pomocy narzędzi, które Ci udostępnia – zamykasz go więc w pewne językowe ramy, tworząc konkretny obraz. Inny język = inny obraz. [Językoznawcy, nie krzyczcie na mnie za uproszczenia. To nie jest blog dla ekspertów od lingwistyki. ;)] Każdy język jest nieco inny w swej strukturze i stąd właśnie ta różnorodność obrazów. To także dzięki temu, jeśli poznajemy więcej języków, poszerza nam się wizja świata. A o co poszerza się dzięki językowi wietnamskiemu?

Możemy obejść się bez koniugacji! Przecież mówisz "kto" od razu, na początku zdania, a jeśli zależy Ci na uwzględnieniu czasu wykonania czynności  – dodajesz właściwe określenie. Odmiana przez przypadki też nie jest taka ważna. Wszystko da się załatwić kolejnością w zdaniu, ale w niej też pies pogrzebany. Uważaj na poprawny szyk! 

tôi ăn cơm (ja jem ryż) ≠ cơm ăn tôi (ryż je mnie)

Ja to nie jest po prostu ja. Bez innych osób w zasadzie nie istnieję. Jestem częścią rodziny, a rodzina jest częścią rodu, który jest częścią społeczeństwa. W zależności od tego, z kim rozmawiamy, ja i ty zmieniają się. Inne ja zwraca się do rodzica (con), inne do kumpla (tớ), inne do starszego rodzeństwa (em). Tak samo, mówiąc ty, jestem w stanie wyrazić swoją hierarchię względem danej osoby, szacunek lub jego brak. Ostatnio miałam taką zagwozdkę: mam przyjaciela, bardzo bliskiego, który jest ode mnie sporo starszy, więc zwracam się do niego per anh (starszy bracie). Przyjaciel ma żonę, która jest ode mnie młodsza, czyli em (młodsza siostra), ale jest żoną starszego brata, czyli z szacunku, kulturalnie, wypadałoby jednak chị (starsza siostra). A jak ona ma mówić do mnie? Wychodzi na to, że też chị, bo nie dość, żem starsza wiekiem, to i wcześniej od niej zamężna, co też nie pozostaje bez znaczenia. W rodzinie sprawy się jeszcze bardziej komplikują, bo określenia cioć, wujków, stryjków itp. mnożą się, a czasami ze względu na różnice pokoleniowe, okazuje się, że pięćdziesięciolatek powinien nazywać siedmiolatka trzecim dziadkiem. Za to jak już dojdziemy, kto jest kim, to wszystko dokładnie wiadomo.;) Nie dziwcie się, że Wietnamczyk pyta Was przy pierwszym spotkaniu o wiek i stan cywilny – próbuje dzięki krótkiej wymianie zdań umieścić Was w swojej hierarchii.

Tony są bardzo ważne, a polską intonację trzeba zamknąć na klucz. Mówiąc po polsku, trzymamy się ściśle pewnych zasad – pytanie do góry, zdanie oznajmujące w dół. To bardzo przeszkadza w nauce języka wietnamskiego, w którym czasami pytanie trzeba skończyć tonem równym albo i opadającym. Jedną sylabę można wymówić na sześć sposobów: ma, má, mà, mả, mã, mạ i za każdym razem zmieni się znaczenie: duch, policzek lub mama (w dialekcie południowym), ale, grób, koń, sadzonka ryżu. Dzięki językowi wietnamskiemu błyskawicznie uczymy się, że tony mają znaczenie! Ich błędna realizacja może prowadzić do nie zawsze zabawnych sytuacji. (Przykłady znajdziesz tutaj: 5 językowych pomyłek, których nie chcesz popełnić)

Wieloznaczność nie jest zła a język służy do zabawy. Napisałam ten podpunkt i zabrakło mi pomysłu, jak go rozwinąć, więc chciałam z niego zrezygnować. A potem zapytałam mamę: "Mami, co najbardziej charakterystycznego jest w języku wietnamskim" i usłyszałam: "Wiesz, Wietnamczyk, czasami jak coś mówi, to tak naprawdę ma coś zupełnie innego na myśli". I coś w tym jest! Wietnamczycy uwielbiają przysłowia, powiedzonka, niejednoznaczne historyjki. Konkretnym przykładem moją tu być câu đối (zdania paralelne), odpowiednik chińskich duìlián. Jest to rodzaj dwuwersowej poezji, gdzie drugi wers jest dopełnieniem pierwszego. Podobno istnieją takie pierwsze wersy, których nie udało się nikomu dokończyć, bo sprawa nie jest wcale taka prosta. Trzeba zastosować się do wprowadzonej przez poprzednika stylistyki, konwencji albo wprowadzić jej zupełne przeciwieństwo, np. w pierwszej części tylko słownictwo pochodzenia chińskiego, które można zrozumieć dwojako, w drugiej powiedzenie tego samego czysto wietnamskimi sformułowaniami. W dodatku istnieje wiele rodzajów câu đối – noworoczne, okazyjne (zawierające życzenia), maksymy rodu, żałobne, motta, satyryczne i inne. Przykład:

Gái có chồng như rồng có vây, gái không chồng như cối xay không ngõng.
Con có cha như nhà có nóc, con không cha như nòng nọc đứt đuôi*.

Dziewczyna zamężna jest jak smok z płetwą**, dziewczyna bez męża jest jak młynek bez czopa***. 
cối xay - młyn/ek - ten na zdjęciu służy do mielenia mąki ryżowej
Dziecko mające ojca jest jak dom z dachem, dziecko bez ojca jest jak kijanka z odciętym ogonem.

*đứt đuôi znaczy też tyle co: prosty, banalny
**najpierw brzmi dziwnie, ale potem ma sens, te "trójkąty", jak to określił mój mąż, to jest właśnie płetwa grzbietowa
***czop = część budowy tradycyjnego młynka ryżowego (walcowata przekładnia wewnątrz)

Tworzenie câu đối to nie lada sztuka, ale i ich właściwe interpretowanie bywa wyzwaniem.



Jak język wietnamski wpłynął na moje postrzeganie świata? Powyżej wymieniłam kilka przykładów, które wpadły mi do głowy jako pierwsze. Jest ich pewnie dużo więcej i bardziej zauważalnych, np. to, że dość często używam sformułowania "dobre ơi là dobre" - wietnamska konstrukcja, wzmocnienie siły pozytywnego przymiotnika. Mam nadzieję, że macie teraz poczucie, że warto zabrać się za poznawanie wietnamskiego... A z poniższych blogów dowiecie się, czego można nauczyć się dzięki innym językom. :-)

Angielski:
Esperanto:
Hiszpański:
Holenderski:
Niemiecki:
Norweski:
Rosyjski:
Szwedzki:
Włoski:
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...