Trzeci post w ramach wyzwania Uli. Sporo o tym, co lubię dowiedzieliście się już z poprzedniej notki, a dzisiaj trochę to uzupełnię.
To lubię:
1. Jazda na rowerze (đi xe đạp). Lubię to tak bardzo, że podawanie argumentów wydaje mi się złe. Zdarza mi się jechać jak wariat, chodzę wtedy cała w siniakach, ale na rowerze automatycznie się uśmiecham. Miałam okazję pojeździć na rowerze po Hanoi, jednak było to stresujące przeżycie.

2. Książki (quyển sách). Sprawiają mi przyjemność od czasów czytania po kryjomu przy świetle z korytarza. Staram się ograniczać ilość dobytku, ale pozwalam sobie zbierać książki dotyczące Wietnamu.
3. Wycieczki (du lịch)– te długie, i krótkie, bo pozwalają zmienić perspektywę i wrócić do codzienności z nową energią do działania.
4. Gotowanie (nấu ăn) – sprawia mi dużo frajdy dodawanie innych przypraw, mieszanie smaków. Dobre jedzenie to kolejna rzecz po jeździe na rowerze, która sprawia, że od razu się uśmiecham. Na co dzień używam sporo sosu rybnego i bardzo marudzę, jeśli nie kupię zapasu, nim skończy się butelka.
5. Wszelkie olejki (dầu gió): wietnamskie, hinduskie, maść z tygryskiem itp. - pod tym względem jestem podobno "jak stary Chińczyk" (tak mnie ostatnio nazwała siostra). ;-) Pojawia się krostka – "eagle oil". Boli mnie głowa – "eagle oil". Boli mnie brzuch – maść z tygryskiem. Przeciążony mięsień – salymet (maść, oparta m.in. na mentolu). Zmęczona skóra – navratna oil. Tak już mam.
![]() |
Toastmasters + muzyka w jednym :D |
6. Spotkania Toastmasters (buổi sinh hoạt Toastmasters): ludzie, rozmowy, nauka, zabawa – wszystko w jednym. Uwielbiam! Jeśli macie możliwość uczestniczyć w spotkaniach jakiegoś klubu, to zachęcam – warto.
7. Azjatyckie seriale (những bộ phim truyền hình châu Á). To moja słabość, ale od czasu do czasu mam napad i spędzam trochę czasu na viki albo gooddrama.
8. Sprzęt elektroniczny (đồ điện tử). Pieszczotliwie zwracam się do swojego notebooka, do dysku, komórki, kindle'a... Bardziej niż biżuteria kręcą mnie nowe technologie.
9. Muzyka (âm nhạc). Grywam na skrzypcach, jak na córkę Azjatki przystało.;-) Śpiewam w chórze. Zabawy głosem dają mi mnóstwo frajdy i wyzwalają we mnie dodatkowe pokłady siły.
Za tym nie przepadam:
1. Motyle (con buổm) – gąsienica ze skrzydłami, fu!
To dla mnie największa wada Wietnamu. Kiedy na wycieczce do Chùa Hương zobaczyłam wielkiego motyla, aż podskoczyłam. Potem czekały mnie kolejne próby – jak całe stada motyli, gdy przejeżdżaliśmy przez wioski na północy Wietnamu. Trauma mojego życia.
2. Stagnacja (trì trệ) – u siebie i u innych. To że wciąż nie spełniam swoich wymagań: nie mówię dość dobrze po wietnamsku, nie trzymam się wytyczonych planów itp. itd. Chcę zdecydowanie bardziej nad sobą pracować.
3. Marnotrawstwo (lãng phí). Za każdym razem, gdy zdarzyło mi się zostawić ziarenko ryżu, słyszałam od mamy historię o tym, jak ludzie umierali z głodu (poczytać) Tata też lubił powtarzać, że w naszej rodzinie nie marnujemy jedzenia. Dlatego informacje, że w samym UK wyrzuca się 7 milionów ton jedzenia co roku są dla mnie szokujące.
4. Karaluchy (con gián)... Karaluchy nie należą ani do stworzeń sympatycznych, ani pracowitych, ani czystych, dlatego ich nie lubię.
W tym miejscu kończę swoją listę. Nie ma tu równo po 10 punktów, ale to dlatego że lubię się od czasu do czasu zbuntować i nie lubię nie lubić.
Pewnie nie raz słyszałaś już to pytanie, ale muszę je zadać ;) dlaczego nie lubisz motyli??
OdpowiedzUsuńPierwsze cztery rzeczy z Twojej listy "lubianych" też lubię, nawet jeśli nie wszystkie są u mnie na liście ;)
Wydają mi się obrzydliwe. Wzbudzają we mnie takie uczucia jak u niektórych ludzi pająki. ;-) Jest to jednak ta fobia, z którą staram się walczyć.
UsuńNo dobra, jak porównałaś je do pająków to jestem w stanie tę fobię zrozumieć- bo ja właśnie pająków też nie cierpię ;)
UsuńTak, powinniśmy walczyć z marnotrawstwem, frustrujący jest fakt, że jednym zbywa, a inni cierpią niedostatek:(
OdpowiedzUsuńHe, he... Każdy ma swoje dziwactwa, ja na przykład nie lubię symetrycznych wzorów :) Przy tym niechęć do motyli to pestka ;) Imponuje mi Twoja fascynacja Wietnamem i znajomość tego języka. Ciekawe, czy dużo jest osób w Polsce, które mają podobne zainteresowania.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o język, to ciągle się uczę i nie mówię najlepiej, a co do zainteresowań... wbrew pozorom całkiem sporo jest Polaków zainteresowanych wietnamską kulturą. A oceniam tylko po swoim funpage'u, przychodzących do mnie mailach i.. tym, że na UAM od blisko 10 lat działa filologia najpierw wietnamsko-tajska, teraz już tylko wietnamska, z wiodącym językiem wietnamskim.
UsuńCześć Emilio :)
OdpowiedzUsuńChcieliśmy Ci w tym miejscu podziękować za cały trud tworzenia i prowadzenia tej ciekawej i bardzo przydatnej strony. Nie wiem czy to lubisz, czy nie, ale wychodzi Ci to znakomicie. Lecimy papa to nazwa naszego blogu, na którym zechcieliśmy się dzielić ze światem naszymi wrażeniami z pierwszej naszej wspólnej wyprawy do Wietnamu. Obecnie jesteśmy w Hội An , które nas oczarowało. Piszemy o tym na naszym blogu :) Gorąco Cię pozdrawiamy i trzymamy kciuki za dalszy rozwój strony a także za Twoje osobiste osiągnięcia. A dziś wybieramy się na targ na polecane przez Ciebie Cao lầu. Miłego dnia i do zobaczenia gdzieś kiedyś na wietnamskim szlaku :)