Emilia Krywko Google+ wietnam.info - blog o Wietnamie: 2014 | blog o Wietnamie
wietnam

27 gru 2014

Blogowanie pod jemiołą - rozstrzygnięcie konkursu

Pierwszy blogowy konkurs za nami. Niestety nie było zbyt wielu uczestników i pojawiły się tylko dwa komentarze zawierające prawidłową odpowiedź - akurat tyle, ile jest nagród książkowych.

Co robili panowie na zdjęciu?

25 gru 2014

W 80 blogów dookoła świata: Wesołych Świąt!

Drogi Czytelniku,

w tym świątecznym dniu razem z innymi blogerami współorganizującymi akcję W 80 blogów dookoła świata chcę Ci życzyć wesołych świąt. Poniższa karta pełna jest dobrych, bożonarodzeniowych życzeń w językach państw, o których piszemy.

Chcesz się dowiedzieć, w jakim języku są dane życzenia? Kliknij odpowiednią bombkę, a przeniesiesz się na właściwy blog. :)

A co dokładnie znaczą życzenia po wietnamsku?

Pełne zdanie:
Chúc các bạn và gia đình Giáng sinh vui vẻ và hạnh phúc!

Rozebrane na kawałki:
chúc - życzyć
các - partykuła, wskaźnik liczby mnogiej
bạn - zaimek osobowy, znaczy tyle co: znajomy, kolega
và - i
gia đình - rodzina
Giáng sinh - Boże Narodzenie
vui vẻ - wesoły, radosny
hạnh phúc - szczęśliwy

Życzę Wam i Waszym rodzinom radosnych i szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia!


Gdyby ktoś miał problem z linkami wyżej, oto lista składających życzenia:

18 gru 2014

Blogowanie pod jemiołą - wietnamskie do świąt przygotowania



Czy w Wietnamie  czuć atmosferę zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia? Zdecydowanie tak! Dlatego na blogu też już świątecznie - kontynuujcie czytanie, a może znajdziecie jakieś prezenty.


To fascynujące widzieć dookoła mnóstwo choinek i Mikołajów przy temperaturze utrzymującej się w  grudniu w Nha Trangu na poziomie 25-30°C. Można się też zdziwić, kiedy zajrzymy w statystyki i okaże się, że w Wietnamie zaledwie 6,7% ludności deklaruje się jako katolicy i 0,5% jako protestanci. A mimo to komercjalizacja świąt sprawia, że widać je prawie wszędzie. Szczególnie popularne jest robienie sobie zdjęć na tle ozdób, zwłaszcza w centrach handlowych.

12 gru 2014

Przykładowe ceny Wietnam - grudzień 2014

Tak jak obiecywałam we wczorajszym filmiku, przedstawiam Wam nieco cen. Dla przypomnienia: 1 $ ~ 21.400 VND.

Z supermarketu Maximark w Nha Trangu:

  • herbata ceylon 25 torebek - 32.000 
  • herbata zielona Thai Nguyen 100g - 22.400 
  • woda mineralna 5 l - 17000 
  • herbata zielona khong do 500 ml - 8000 
  • coca-cola 390 ml - 5700 
  • mountain dew puszka 330 ml - 6500 
  • herbatniki Petit rio 400 g - 27200 
  • szampon Rejoy 900 ml - 84000 
  • proszek do prania Tide 800 g - 33500 
  • pasta do zębów PIS 180 g - 18000 
  • nitka do zebów wietnamskiej produkcji - 23900 
  • mydło Lifebouy 125 g - 11000 
  • papier toaletowy 10 rolek - 19700 (ale są i takie za 60000) 
  • suszony chlebowiec 80g - 15200 

Z małych sklepików w HCMC:

  • herbata zielona khong do - 10000-12000 
  • woda 1,5 l - 6000-10000

 -------

Trochę żarełka:

  • bún cá (zupka rybna z cienkim ryżowym makaronem) - 25000-30000 
  • zupa phở - 30000-50000 
  • bánh mì ốp la/bánh mì thịt (bułka z jajkiem smażonym lub mięsem) - 10000-15000 
  • cơm chiên (ryż smażony) - 25000-50000 (wkurzające, ale jak się dobrze poszuka, to ten za 25000 bywa lepszy i bardziej mięsny od tego za 50000) 
  • soki i koktajle owocowe - 15000-35000
Adam na zakupach w wietnamskim Maximarku. Po jego lewej stronie sprzęt AGD: od wyciskarek do soków, poprzez wiatraki, do garnków do gotowania ryżu.
A to wczorajszy filmik dla tych, którzy nie widzieli:

2 gru 2014

Pałac Zjednoczenia/Niepodległości

Ode mnie: mimo że pałac spotyka się z krytyką jako betonowa, nieciekawa bryła, mnie bardzo się podoba. Może ze względu na wrażenie, jakie na mnie zrobił jako na dziecku - gdy więcej rzeczy na miejscu można było dotknąć, a wszystko wydawało się większe? W każdym razie, jeżeli macie ochotę sprawdzić, w jakich warunkach żyli i pracowali prezydenci na południu, a także zobaczyć na własne oczy miejsce, gdzie "działa się historia", to polecam. Park okalający rezydencję będzie gratką dla miłośników przyrody, piękne drzewa z tabliczkami (opisy również po łacinie).

Nieco informacji: nazwa - w początkach swojego istnienia nazywany Pałacem Niepodległości (Dinh Độc Lập), następnie po upadku Sajgonu (1975) Pałacem Zjednoczenia (Dinh Thống Nhất), obecnie powrót do dawnej nazwy. Pałac wybudowano na terenie dawnej rezydencji Generalnego Gubernatora Indochin i oddano do użytku w 1966 roku. Służył przede wszystkim jako siedziba prezydenta Wietnamu Południowego. 

Budynek składa się z czterech pięter głównych, dwóch półpięter, parteru i piwnicy. Znadują się tu m.in. gabinet prezydenta, sale audiencyjne, apartamenty prywatne i całe piętro poświęcone rozrywce (kino, sala gier, sala bankietowa). 

Wciąż jest to miejsce spotkań, przyjęć, można też wynająć pokój w innym budynku znajdującym się w obrębie pałacowego terenu.

Godziny otwarcia:
rano: 7:30 - 11:00
po południu: 13:00 - 16:00
Wstęp: 30.000 VND
Strona www: http://dinhdoclap.gov.vn

popiersie wujka Hồ, symboliczne oznaczenie miejsca, które kiedyś służyło władzom Południa

coś dla dużych chłopców: jeep na parterze budynku

lądowisko dla helikopterów - czerwone koła oznaczają miejsca, gdzie zrzucono na pałac bomby

"zrób tak, żeby było widać duże drzewo"


drzewa są fajne, drzewa, drzewa

pałac od tyłu

park

palmy i inne stworzenia doniczkowe

F5E - taką maszyną zrzucono dwie bomby na pałac w kwietniu 1975 r.

'pałacowe' czołgi

dywan ze smokami, feniksami i wymbolem długowieczności

sala audiencyjna wiceprezydenta

sala audiencyjna prezydenta

przed wejściem do sali przyjęć dla ambasadorów

atrium w części prywatnej pałacu

widok na fontannę przed pałacem z drugiego piętra
Filmik:

30-dniowe wyzwanie filmowe

Jeśli śledzicie fanpage wietnam.info, to wiecie, że od kilku dni wrzucamy filmiki na youtube.com. Postanowiliśmy przez pierwsze 30 dni pobytu w Wietnamie publikować krótkie nagrania. Dlaczego?

Są dwa główne powody:
1. żeby na bieżąco przesyłać raporty rodzince i znajomym (w ten sposób jest szybciej, a więcej widać;)),
2. żeby później prześledzić proces adaptowania się w nowym otoczeniu.

Zapraszamy do oglądania!


To są nasze pierwsze doświadczenia z nagrywaniem i publikowaniem filmików, więc brakuje nam umiejętności i doświadczenia, dlatego liczymy na wszelkie konstruktywne uwagi i porady.

29 lis 2014

Taksówka z lotniska Tân Sơn Nhất do centrum Sajgonu

- opcja najtańsza, patent własny.

W kolejce do kontroli paszportowej wyczajasz turystów (najlepiej w formie podwójnej), najlepiej z państw, gdzie się płaci dolarami albo czymś podobnym (najlepiej jak rozmawiają, że właśnie wymienili pieniądze i mają już dongi;-)). Wychodzisz z terminala, skręcasz w lewo. Mijasz zaczepiających taksówkarzy (oni chcą umówić się na ceny, zwykle kosmiczne). Dochodzisz do barierki, przy której stoją taksówki zrzeszone większych firm: Vinasun, Saigon Air, Mai Linh. Zaczepiasz kolesia , który wygląda, jakby kontrolował taksówki i jest w stroju korporacyjnym (dopasowanym kolorystycznie do interesującej Cię taksówki). Mówisz, że chcesz jechać do centrum i w ile osób. Wsadzają Cię do taksówki z taksometrem. Dzielisz się kosztem ze współpasażerami. Koszt do Opery (z wczoraj, 28.11.2014): 160.000 (~8$), do Pham Ngu Lao - 200 (~10$), tak drogo ze względu na objazdy związane z budową metra.

26 lis 2014

Dlaczego jedziemy do Wietnamu?

Według mnie:

Emi w górach
ja

1. Próba sił

Co tu dużo mówić - i Adam, i ja lubimy wyzwania. Chcemy sprawdzić, jak szybko jesteśmy w stanie zaaklimatyzować się w nowym otoczeniu, nawiązać znajomości, poczuć się jak u siebie. Chcemy osiąść w jednym miejscu i przez kilka miesięcy pożyć w Wietnamie. 

2. Język

Pisałam Wam już o moich doświadczeniach z językiem. Mam już dość mówienia kiepsko po wietnamsku. Chcę się aktywnie, intensywnie komunikować w tym języku i wejść na wyższy poziom. W Wietnamie jest łatwiej - człowiek chce czy nie, osłuchuje się i zaczyna imitować poprawny akcent.
3. Zmiana klimatu

Lubię wszystkie polskie pory roku, ale gdyby miała z którejś zrezygnować, to byłaby to zima. Laryngolodzy kilkukrotnie zamierzali się na moje migdałki i zawsze im uciekałam. Po 9 miesiącach na stypendium w Hanoi dowiedziałam się, że migdałki mogą być tak schowane, że prawie niewidoczne! I dopiero ostatniej zimy (czyli po 4 latach) znowu zaczęły się odzywać. Czas więc znowu potraktować je wietnamską wilgotnością powietrza.

4. Jedzenie

Jak mój mąż i szwagier mogą poświadczyć, zdarzyło mi się zjeść średnią pizzę z pewnej sieciówki, następnie dwudaniowy obiad w wietnamskiej restauracji w Poznaniu - Thanh Ha, poprawić deserem i wstać o własnych siłach. Lubię jeść. Uwielbiam tropikalne owoce. Chcę się dowitaminować za wszystkie czasy. Marzę o mango, papai, krewetkach, krabach, zieleninach i wszelkich innych pysznościach, których po świeżości i taniości nie dostaniemy w Polsce.

5. Ogólnie pojęte poznawanie Wietnamu

Ze względu na napięte finanse na razie nie planujemy dużo jeździć, ale trochę na pewno będziemy. A jak wiadomo - przez doświadczanie uczymy się szybciej i skuteczniej. Za pół roku będę o Wietnamie wiedzieć więcej.

Według Adama:

Adam w górach
Adam

1. Trzeba czasem ruszyć cztery litery.


Nie wiem, jak to skomentować. ;-)

25 lis 2014

W 80 blogów dookoła świata - kuchnia wietnamska

To jest wpis z serii W 80 blogów dookoła świata - na końcu znajdziesz odnośniki do artykułów na temat kuchni Francji, Holandii, Chin... i innych krajów. Czytaj! :-)

9 potraw, których wg mnie warto spróbować

(czyli to, co lubię i pierwsze przyszło mi do głowy)

1. phở

Zupa, rodzaj rosołu, z dużą ilością przypraw i ziół. Wg mnie najlepsza jest wersja z wołowiną (phở bò), choć coraz częściej pojawia się mniej tradycyjna z kurczakiem (phở gà).

2. bún chả

Grillowane mięso i/lub rodzaj mielonych kotlecików w sosie lub zupie podawany z makaronem typu bún i ziołami.

3. bánh gối

Chrupiące pierożki, smażone na głębokim tłuszczu, podawane z sosem i zieleniną.

4. cơm rang

Najprostsza potrawa - ryż smażony. Najbardziej smakuje mi posypany prażoną cebulką, z dodatkiem marynowanych ogórków. Warto spróbować, jak smakuje w Wietnamie.

5. cao lầu

Potrawa regionalna, charakterystyczna dla Hoian i okolic. Specjalny rodzaj makaronu z mięsem i warzywami.

6. nem rán/chả giò

Sajgonki... Trzeba ich spróbować w Wietnamie, żeby wiedzieć, jak powinny smakować. Problem tkwi w tym, że z sajgonkami, jak z polskimi mielonymi - każda gospodyni ma swój przepis. ;-) Na zdjęciu bún nem, czyli podawane z makaronem bún.

7. nem cuốn/gỏi cuốn

Odpowiednik sajgonek, ale bez smażenia. Zawijane w ciasto ryżowe naleśniki. Często występują w wersji z krewetkami.

8. bánh mì

Ot, kanapka z bagietki. Tyle tylko że jej zawartość może nas zaskoczyć. Może być z jajkiem, z patê (rodzaj pasztetu), może być z grillowanym mięsem, z warzywami, z najróżniejszymi ziołami... Świetna na szybką przekąskę. Co ciekawe, w ostatnich latach wietnamskie bánh mì zdobywają uznanie także poza granicami kraju.

9. lẩu hải sản (albo jakiś inny lẩu, czyli kociołek)

Coś, co uwielbiam i czego trzeba spróbować: gorący kociołek. Dostajemy bulion grzejący się na palniku, do tego na półmiskach to, co możemy do niego wrzucić (czyli np. hải sản - owoce morza). Jedzenie i zabawa w jednym: ile czasu gotować grzybka? A ile krewetkę? A jak to śmiesznie zmienia kolor. A kiedy wyjąć jajko? A jak się zmieni smak, gdy dorzucę tamto zielone?


Chúc ăn ngon miệng nhé! - Smacznego!


Jak wygląda obiad na co dzień?

Podstawowym składnikiem codziennej diety jest ryż.
Zwykle obiad składa się z jednej potrawy głównej (món mặn) - z ryby, owoców morza, jaj lub mięsa, jednej warzywnej (món rau) - z warzyw świeżych (rau sống), gotowanych (rau luộc) lub smażonych (rau xào) i z zupy (món canh) - także rybnej, warzywnej lub mięsnej. Codzienna zupa do obiadu jest zwykle bardzo lekka, nie jest dokładnie odpowiednikiem tego, co my określamy jako zupę.

Bardzo ważną wietnamską przyprawą jest sos rybny (nước mắm). Jest to rodzaj sosu (nước chấm) robionego z ryb (cá) i soli (muối). Inne popularne dodatki to sos sojowy (xì dầu) - z soi ;) (đậu tương) i pasta krewetkowa (mắm tôm). Wietnamczycy lubią także marynaty, np. ogórki à la nasze korniszony. W codziennym posiłku może się zdarzyć, że zabraknie mięsa i ryby, ale sosy, warzywa i zupa są obowiązkowe. Ponieważ wśród potraw znajduje się zupa, to napojów nie pije się w trakcie posiłku, a co najwyżej po nim.

Wietnamczycy dzielą się wszystkimi potrawami z pozostałymi osobami przy stole. W domu nie podaje się gotowych porcji na talerzu, ale wszystkie dania leżą na dużym naczyniu i każdy sięga po to, na co ma ochotę. Sosy ustawia się zwykle na tacy albo na środku stołu, tak aby każdy mógł do nich sięgnąć i zanurzać w nich mięso, rybę czy warzywa. Każdy ma swoja małą miseczkę i swoje pałeczki. Miseczki zwykle są ceramiczne, porcelanowe lub z tworzywa, a pałeczki drewniane lub bambusowe (ostatnio coraz częściej widzę pałeczki plastikowe i metalowe;/).

Jak czytać wietnamskie menu?

(czyli słowniczek kulinarny)
thực đơn - menu

cơm - ryż gotowany
phở - szeroki makaron ryżowy
bún - cienki makaron ryżowy, nitki
mì - makaron pszenny, taki jak znamy z zupek "chińskich"
miến - makaron nitki, może być zrobiony z manioku, tapioki, ryżu lub fasoli
bánh - ciasto
súp - zupa (taka w stylu naszych zup)
canh - zupa, ale rzadsza, bardziej wywar, służy do popijania innych potraw
uwaga: czasami súp i canh sa stosowane zamiennie i canh może oznaczać normalna zupę (wtedy jest zwykle wśród dań głównych)
cháo - kleik ryżowy, congee
nộm/gỏi - sałatka

nướng - grillowany
xào - smażony
chiên - smażony na głębokim oleju
luộc - gotowany
cuốn - zawijany
chín - ugotowany (np. o mięsie w zupie phở)
tái - surowy (jw.)

thịt - mięso
gà - kurczak
vịt - kaczka
ngỗng - gęś
lợn/heo - świnia / thịt lợn/thịt heo - wieprzowina
bò - krowa / thịt bò - wołowina
cá - ryba
tôm - krewetka
cua - krab
ốc - ślimak
mực - kalmar
hải sản - owoce morza
thập cẩm - mieszanina, rozności
nem - sajgonka
chả - grillowany, mielony kotlecik
trứng - jajko

A teraz, uwaga, łączymy:
mỳ xào bò - makaron smażony z wołowiną
bún chả cá - makaron bún z kotlecikami rybnymi
phở xào gà - makaron phở smażony z kurczakiem
itp.

rau - warzywa zielone
rau muống - szpinak wodny
rau muống xào tỏi - szpinak wodny smażony z czosnkiem
tỏi - czosnek
hành - cebula 
không hành - bez cebuli (ze specjalną dedykacją)
ớt - ostra papryczka
cay - pierny, ostry

bia - piwo
nước suối - woda mineralna
cà phê - kawa
nâu/sữa - z mlekiem (zwykle i tak dostaniemy z kondensowanym)
sữa tươi - ze swieżym mlekiem (warto doprecyzować, jeśli nam zależy)
sữa đặc - z mlekiem kondensowanym
đen - czarna
đá – z lodem
nóng – gorąca
przykłady łączenia:
cà phê sữa nóng - ciepła kawa z mlekiem
cà phê đen đá - kawa czarna z lodem
trà - herbata
trà xanh - zielona herbata
trà đá - herbata z lodem
trà bác hà - herbata miętowa
nước - woda
nước ép - sok
cam - pomarańcza
nước (ép) cam - sok z pomarańczy
sinh tố - koktajl (smoothie) owocowy
xoài - mango
sinh tố xoài - koktajl z mango
nước chanh - czasami po prostu woda z cytryna, czasami słodka lemoniada :P

trái cây - owoce
táo - jabłko
chuối - banan
bưởi - pomelo
thanh long - smoczy owoc, pitaja
đu đủ - papaja
dâu tây - truskawka
dưa hấu - arbuz
dứa - ananas (ton rosnący, jakbyście wołali kogoś, kto ma na imię Ananas)
dừa - kokos (ton opadający, jakby razem z tym słowem uciekła z Was cała energia)
mãng cầu - jabłko cukrowe, flaszowiec
khế - karambola
tráng miệng - deser
kem - lody
bánh ngọt - słodycze
chè - rodzaj deseru, może to być na przykład rodzaj kleiku z rozgotowanej słodkiej fasoli, ale także mieszanka gotowych galaretek owocowych polanych sokiem/sosem lub też połączenie obu opcji;)

chai - butelka
lon - puszka
cốc - szklanka
bát - miseczka
tô - miska
đĩa - talerz
đũa - pałeczki
cái nĩa - widelec
con dao - nóż
cái thìa - łyżka

(ăn) chay - wegetariański, ale od razu mówię, ze w małych, ulicznych jadłodajniach ciężko dostać w Wietnamie coś, co nie będzie miało ani śladu zwierzaka
tính tiền - rachunek

Powodzenia! Dajcie znać, jeśli komuś się przydało. ;-)


Na zakończenie ciekawostka: jako studenci najczęściej stołowaliśmy się na stoiskach, które nazywaliśmy ryżowniami dla ludu - od nazwy cơm bình dân (tj. ryż popularny, ryz zwykłych ludzi). Podchodziło się, dostawało porcję ryżu i to, co się wybrało z rozmaitych dodatków. W wersji na wynos wyglądało to na przykład tak:


Wcale się nie wydało, że jedzenie to moje małe hobby, prawda?


Obiecane odnośniki do pozostałych kulinarnych wpisów akcji W 80 blogów dookoła świata. Zapraszam do czytania i komentowania.

Chiny:
Biały Mały Tajfun Baixiaotai - 12 potraw Yunnanu

Francja:
Francais-mon-amour - Moje osobiste top 5 kuchni francuskiej
Love For France - Boeuf bourgignon
Francuskie (i inne) notatki Niki  -  Kuchnia francuska - moja osobista lista "pięciu przebojów"
Uzależnienie od francuszczyzny - Jak wybrać francuskie wino

Hiszpania:
Hiszpański na luzie - Czosnek w kuchni hiszpańskiej

Holandia:
Język holenderski - pół żartem, pół serio: Holenderska kuchnia

Niemcy:
Blog o języku niemieckim - Dziwne niemieckie dania.
Willkommen in Polschland - Kuchnia niemiecka a sprawa polska
Niemiecka Sofa - Kuchnia w Niemczech - przepis na Currywurst

Norwegia:
Pat i Norway - Morskie opowieści (kulinarne)

Rosja:
Rosyjskie Śnadanie - bliny, kawior, Łomonosow

Szwajcaria:
Szwajcaria moimi oczami - Tradycyjne potrawy w poszczególnych kantonach Szwajcarii
Szwajcarskie Blabliblu - Co można zrobić z sera?

Szwecja:
Szwecjoblog - Szwedzka kuchnia? Szwedzkie kuchnie!
  
Wielka Brytania: 
English-at-Tea - Kuchnia Anglii moim okiem
English My Way - Im dziwniej tym lepiej - kuchnia brytyjska
English-Nook - English cuisine

Włochy:
Wloskielove - Jak Włoszki to robią, czyli czy makaron tuczy? 
Primo Cappuccino - Jak skutecznie obrzydzić sobie Włochy?
Studia, parla, ama - 10 rzeczy o kuchni włoskiej, których nie wiedziałeś


Jesteś blogerem językowym lub kulturowym skoncentrowanym na jakimś kraju? Możesz dołączyć do naszej grupy. Napisz kilka zdań o sobie i swoim blogu na adres: blogi.jezykowe1@gmail.com


24 lis 2014

Rusza akcja Blogowanie pod jemiołą!

Pamiętacie wpisy W 80 blogów dookoła świata?  Już w poniedziałek 1 grudnia rusza nowa akcja blogerów językowych i kulturowych - tak, tej samej grupy, która co miesiąc organizuje wirtualne wycieczki po różnych krajach. Tym razem wpadliśmy na pomysł kalendarza adwentowego:

> 24 dni >> 24 blogerów >>> 24 artykuły pełne Świąt


Każdego dnia od 1 do 24 grudnia na kolejnym blogu pojawi się publikacja związana ze Świętami Bożego Narodzenia. Będzie o języku, o zwyczajach, o kuchni. Jeżeli chcecie poznać ciekawostki z różnych stron świata - koniecznie śledźcie nasz kalendarz. Będzie nieco wiedzy, sporo zabawy i... konkursy!

Zaglądajcie na blogi i obserwujcie wydarzenie na facebooku.

Zapraszam do codziennego czytania. Na wietnam.info wpis pojawi się 18 grudnia.

Klikalny rozkład grudniowej jazdy:
Image Map

Akcję swoim patronatem objęło wydawnictwo Pons.

7 lis 2014

Przeczytałam książkę: Daughters of the River Huong (Uyển Nicole Dương)

Na wstępie jeszcze raz chcę podziękować Krysi, która umożliwiła mi przeczytanie tej książki. Przy okazji zapraszam Was na fanpage, który prowadzi i jej stronę o dawnej wietnamskiej stolicy: Huế.

 

Fabuła

To właśnie w Huế, nad Rzeką Perfumową (Sông Hương), wszystko się zaczyna. A w zasadzie tutaj spotykamy najstarszą członkinię rodu, którego historię poznajemy. "Córki Rzeki Perfumowej" to przykład fikcji historycznej, opowieść o życiu czterech pokoleń kobiet: tajemniczej konkubiny cesarskiej - Huyen Phi, jej dwóch córek - Imbir (Sâm Hương) i Cynamon (Quế Hương), wnuczki Rosy (Mỵ Sương) oraz prawnuczki Simone (Mỵ Uyên).

Opisywane osoby, w tym także cesarz, są fikcyjne, a jednak łatwo się pomylić i uwierzyć, że wszystko wydarzyło się naprawdę, ponieważ tło historyczne jest rzeczywiste. Poznajemy historię wymyślonej rodziny, a jednak wydaje się, że jest ona odbiciem losów wielu innych, naprawdę istniejących. Co więcej część przeżyć bohaterów jest inspirowana wspomnieniami bliskich autorki, a także opowieściami krążącymi wśród ludu, np. związek konkubiny i cesarza jest oparty na miłosnej historii cesarza Thành Thái.

To narratorki prowadzą nas przez całą sagę. Poznajemy ich, kobiecy punkt widzenia na bieg spraw- to nawiązanie do matriarchatu panującego w mniejszości Czamów. Główną postacią jest najmłodsza przedstawicielka rodu - Simone. Urodziła się w świecie przywiązania do tradycji, spędziła dzieciństwo w rodowym domu w Hue, a jako osoba dorosła prowadzi życie kobiety sukcesu, prawniczki - na Manhattanie. Czas powieści rozciąga się między latami 1895 - 1994 i prowadzi nas od francuskiego feudalizmu po współczesny socjalizm, ale wątki pełne są mistycyzmu i odniesień do wietnamskiej kultury: kultu przodków, wędrówki dusz, legend... 

Język

Książka, wydana po raz pierwszy w 2005, wznowiona w 2011,  jest niestety dostępna wyłącznie w języku angielskim - możecie zakupić ją w księgarni Amazon (także wersję elektroniczną). Język nie jest bardzo skomplikowany, ale dość poetycki - przyznaję, że, czytając, wypisałam dużo nowych słówek (orifice, languour…). Walory artystyczne? “Córki…” napisane są prozą poetycką. Pojawiają się tu nawiązania do “Kwiatów Zła” Charles'a Baudelaire'a oraz innych utworów. Opisy są piękne, żywe, np.  Struck by the beauty of Ma’s face, the snake became spellbound, frozen as though it had seen a goddess. (Poruszony pięknem twarzy Mamy, wąż był jak zaklęty, zastygł, jak gdyby zobaczył boginię). Autorka bawi się czasem, przenosi nas między różnymi wątkami i można się w tym pogubić albo przyjemnie zagubić. W poszczególnych rozdziałach narrację prowadzą inne kobiety, dlatego warto dobrze zapoznać się ze spisem treści, aby od początku dobrze orientować się w przebiegu akcji.

 

Moje wrażenia

Historia Wietnamu, historia przemian społecznych, historia rodu, historia kobiet. Długo nie mogłam zdecydować, czy książka mi się podoba. Pierwsze wrażenie: zawód - dlaczego Thuận Thành to osoba fikcyjna? Jak można opisać losy państwa polskiego na przykładzie króla Woniatowskiego? Na początku też chwilami książka mi się dłużyła. Jednocześnie zachwycałam się tym, jak zręcznie w akcję powieści zostały wplecione wietnamskie opowieści ludowe. I potem nagle drugą połowę dosłownie "łyknęłam" jednej nocy. Im dalej, tym bardziej wciągała mnie historia, tym więcej zauważałam powiązań z rzeczywistością. Przypominały mi się opowieści mamy. Zwróciło moją uwagę to, że w przeciwieństwie do wielu emigrantów politycznych 1975 roku autorka nie generalizuje  - nie wszyscy Wietnamczycy z północy to prostacy i nie wszyscy Wietnamczycy na południu byli święci. Jak sama autorka mówi w jednym z wywiadów: I don't want to use the literary art to crusade for any particular cause. I think that would kill the literary art. (Nie chcę używać sztuki literackiej, żeby walczyć za konkretną sprawę. Myślę, że to zabiłoby sztukę literacką.)

Podsumowując - lekka, ale nie za bardzo, kobieca, ale nie tylko dla kobiet, fikcyjna, ale historyczna - świetna proza poetycka. Bardzo ciekawa pozycja dla tych, którzy chcieliby wiedzieć co nieco o ostatnich dziejach Wietnamu, ale odstraszają ich "naukowe" książki historyczne. Zainteresuje też tych, którzy chcą wiedzieć, jak losy państwa wpływają na rodziny i jednostki i jak zmieniała się obyczajowość wietnamska na przełomie ostatnich 120 lat.

  Wypisane cytaty:

(...) I knew the planting of my dream tree had killed, and would continue to kill.
(...) wiedziałam, że posadzenie mojego wymarzonego drzewa zabiło i nadal będzie zabijać.


There is nothing to fear. This place is full of ancestors.
Nie ma się czego bać. To miejsce jest pełne przodków.


O Autorce

Uyển Nicole Dương (właściwie: Dương Như Nguyện), ur. 1959 r. w Hội An, w wieku 16 lat wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Tam ukończyła studia dziennikarskie, a następnie prawnicze oraz została pierwszym sędzią - kobietą pochodzenia wietnamskiego. Pisze po wietnamsku (Mùi Hương Quế, Chín Chữ Của Nàng) i po angielsku (trylogia: Daughters of the River Huong, Mimi and Her Mirror, Postcards From Nam). Hobbystycznie zajmuje się także malarstwem w stylu Art brut.

4 lis 2014

Moja podróż do Wietnamu #1 - Adam Szlachta

Moi drodzy Czytelnicy,
czasami myślę. Niekiedy nawet to myślenie prowadzi do wniosków, a te z kolei do działań. Tak było tym razem! Dzięki wietnam.info poznaję wielu z Was bliżej i przekonuję się, że zagląda tu mnóstwo ciekawych osób. Niektórzy z Was... co tu dużo pisać - jesteście zakręceni na punkcie Wietnamu bardziej niż ja i macie do opowiedzenia świetne historie. Wpadłam więc na pomysł, aby pytać Was o Wasze doświadczenia związane z Wietnamem i dzielić się nimi z innymi. Dzięki współpracy z Adamem Szlachtą (a przede wszystkim jego uprzejmości - dziękuję!) poniżej możecie przeczytać pierwszy wywiad z serii: Moja podróż do Wietnamu. Kiedyś pojawił się na blogu tekst tego typu - jednorazowo (Tobiaszu, dziękuję.), ale tym razem zapowiada się stała seria. Bardzo się cieszę, bo dzięki połączeniu sił i różnym spojrzeniom, zobaczymy nasz ulubiony kraj z różnych perspektyw i na pewno dowiemy się czegoś nowego. A teraz już zapraszam do czytania, oglądania zdjęć i pozostawiania swoich uwag w komentarzach. :-)

31 paź 2014

Review listy pakowania - czyli subiektywna odpowiedź na pytanie, co wziąć do Wietnamu a czego nie?

Poniżej kilka wniosków z analizy listy pakowania, stworzonej przed wyjazdem na stypendium do Hanoi. Mam nadzieję, że komuś się przyda. Może, bardziej doświadczeni, w jakimś punkcie się ze mną nie zgadzacie? Piszcie, dawajcie znać, bo już niebawem zabieram się za pakowanie i wszelkie konstruktywne uwagi są mile widziane. ^^

  1. Do Wietnamu nie bierze się książek do nauki języka wietnamskiego - lepiej je kupić na miejscu.
  2. Jestem uzależniona od sprzętów, kabelków itp. Na szczęście teraz są bardziej ustandaryzowane, mini i micro usb mnie wystarczają. Do tego teraz można mieć po prostu adapterek, do którego podłącza się jeden lub drugi i można ładować, co się chce. Wcześniej miałam woreczek na tego typu drobiazgi - ostatnio odkryłam, że dysk przenośny i kabelki wygodnie wozi się w pudełku śniadaniowym.
  3. Kindle jest wybawieniem małego (i pewnie nie tylko) człowieka podróżującego. Książki zawsze zostawiałam gdzieś po drodze, odchudzając bagaż, a teraz zawsze pod ręką jest dużo lektur. :-)
  4. Sucharki, kisiele w proszku i zupki instant typu pomidorowa i barszcz zawsze są dobrym pomysłem na północnowietnamską zimę - sprawdzają się też jako ciekawostka kulinarna z Polski.
  5. Za to polskie słodycze, pomijając czekoladę, mnie osobiście smakują na miejscu mniej niż lokalne, za to są niezłe na prezent.
  6. Przed wylotem warto zapytać Polaków w Wietnamie, czy nie brakuje im sera/czekolady/kabanosów i dopomóc w miarę potrzeb. (Przy okazji do czytających: jeśli komuś z HCMC się coś marzy, dajcie znać!)
  7. Jedyne kosmetyki, które nadal wolę wziąć z Polski, to środki do depilacji i filtry UV (te drugie ze względu na cenę, nie dostępność). Kremy, balsamy i szampony, jakie można kupić w wietnamskich sklepach, odpowiadają mi w tamtejszym klimacie bardziej. 
  8. W Azji generalnie częściej używam kremów do stóp - jakoś mocniej się zużywają przy wiecznym ganianiu w odkrytym obuwiu i bardziej trzeba o nie dbać. W dodatku podobno przy wietnamskiej wilgotności łatwiej o problemy z grzybicą.
  9. Do pań - podpaski są, tampony też, do wyboru do koloru. Dla krwawiących jak zarzynane zwierzęta w wersji "xxl night" pojawiły się wcześniej niż na polskim rynku.
  10. Leki... raz przydał mi się antybiotyk, ale dostałabym go na miejscu. Poza tym nie miałam żadnych poważnych sensacji żołądkowych i ostatnio całą apteczkę na koniec zostawiłam rodzince. Przy specyficznych choróbskach i tak lądowałam w najbliższej aptece i nigdy nie było problemu z otrzymaniem właściwych lekarstw. Niemniej zawsze podróżuję z pewnym minimalnym zapasem (środki przeciwbólowe, przeciwbiegunkowe i coś na alergię), wychodząc z założenia, że "strzeżonego pan Bóg strzeże".
  11. Ubrania - w moim przypadku - brać zawsze jak najmniej. Wietnam jest rajem dla małych ludzi (ale uwaga na biodra, kobietki). Ja przy polskim xs/xxs, często noszę wietnamską m-kę. Za to mój rozmiar buta niekiedy jest problemem (zwłaszcza przy bardziej uroczych egzemplarzach masowej produkcji) - 38 (na wietnamskie 245 - w mm) to nie jest typowa nóżka w tych stronach. Więksi ludzie też mogą zaopatrzyć swoje szafy, ale wymaga to więcej zachodu;-) i/lub znalezienia dobrego krawca. Polecam wziąć sobie jakieś ulubione ciuchy na wzór albo wycinać przed wyjazdem wymarzone stylizacje z katalogów mody.;-)
  12. Ręcznik szybkoschnący to ogromne dobrodziejstwo, zwłaszcza zimą na północy.
  13. Nakrycie głowy podczas upałów jest must-have, ale można je kupić na miejscu i przy okazji mniej się od lokalsów wyróżniać. 
  14. W podróży dobrze jest mieć deszczak - można kupić na miejscu, można zabrać z Polski.
  15. Moje ulubione obuwie w Wietnamie to gumowe japonki i będę ję wychwalać (bo i na upał i na deszcz w ciepłym klimacie), ale wiem, że nie każdy lubi, więc namawiać nie będę.
  16. W miastach przy poruszaniu na skuterach dobrze zaopatrzyć się w maseczkę. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie jazdy bez niej w HCMC w godzinach szczytu.
Tak wyglądało ówczesne mieszkanie podczas pakowania przed wyjazdem w 2013 r.
Mam nadzieję, że tym razem będzie lepiej. ;-)

29 paź 2014

Piosenka o mięsie psa

- Jadłaś mięso z psa? - to jedno z pierwszych pytań, jakie pada, gdy rozmawiam z kimś o Wietnamie. O tym, że tam jada się psy, słyszał prawie każdy Polak. Praktyka traktowana jest jako coś bardzo kontrowersyjnego, ale jednocześnie wielka ciekawostka. Moja odpowiedź brzmi: - Nie. Nie mówię, że jestem bardzo przeciwko, bo nigdy nawet nie miałam ku temu okazji. Wbrew opiniom lansowanym przez niektórych turystów mięso psa wcale nie jest codziennym składnikiem wietnamskiej diety. Dla porównania w Wietnamie rocznie spożywa się około 5 000 000 psów, a w Polsce w samym 2012 r. przetworzono 17 227 546 sztuk świnek. A weźcie pod uwagę, że Wietnamczyków jest ponad dwukrotnie więcej.

Ale nie miało być wcale o jedzeniu mięsa z psa, a o durnej piosence z pewnego filmu. W 2011 roku ukazał się horror o jakże wysublimowanym tytule Cột mốc 23 (Słup przydrożny 23). I od razu przyznaję się - dla zasady nie oglądam horrorów, więc tego też nie widziałam. Nim jednak zorientowałam się, jaki jest to rodzaj filmu, zdążyłam zobaczyć trailer, zawierający właśnie piosenkę o mięsie z psa i jak to bywa z tego typu utworami, utkwił w mojej głowie na długo i stał się swoistym przebojem mojej playlisty.

Oto trailer z piosenką, a poniżej tekst oryginalny przeplatany tłumaczeniem:



Bài Ca Thịt Chó (Nguyễn Hải Phong)
Piosenka o mięsie z psa (Nguyễn Hải Phong)

Nhìn vào thì như thịt bò
Sờ vào thì như thịt giò
Củ riềng kèm theo hành ngò
Là: Th .. . . .ịt . .. ... . .c...h....ó
Gâu .. Gâu ..

Z wyglądu wołowina
W dotyku jak wędlina
Galangal plus kolendra
Mięso z psa!
Hau Hau!

Nhìn vào thì như thịt bò
Sờ vào thì như thịt giò
Củ riềng kèm thêm hành ngò
Là: Th .. . . .ịt . .. ... . .c...h....ó
Gâu .. Gâu ..

 Z wyglądu wołowina
W dotyku jak wędlina
Galangal plus kolendra
Mięso z psa!
Hau Hau!

Nhìn vào thì như thịt bò
Sờ vào thì như thịt giò
Củ riềng kèm thêm hành ngò
Là: Th .. . . .ịt . .. ... . .c...h....ó
Gâu .. Gâu ..

Z wyglądu wołowina
W dotyku jak wędlina
Galangal plus kolendra
Mięso z psa!
Hau Hau!

Lá mơ tươi đây này anh ơi
Em mời anh xơi cho đã đời

Z świeżym zielem też se zjedz
to przyjemność sama jest

 .... ợ hợ .....
Mắm tôm cay em vừa nêm đây
ăn rồi đi ngay em tính tiền, tính tiền

O ho!
Ostra pasta z krewetek
kiedy zjesz zaraz płać, zaraz płać


Nhìn vào thì như thịt bò
Sờ vào thì như thịt giò
Củ riềng kèm thêm hành ngò
Là: Th .. . . .ịt . .. ... . .c...h....ó
Gâu .. Gâu ..

Z wyglądu wołowina
W dotyku jak wędlina
Galangal plus kolendra
Mięso z psa!
Hau Hau!

Nhìn vào thì như thịt bò
Sờ vào thì như thịt giò
Củ riềng kèm thêm hành ngò
Là: Th .. . . .ịt . .. ... . .c...h....ó
C ... H ... Ó .... Ó .. Ó

Z wyglądu wołowina
W dotyku jak wędlina
Galangal plus kolendra
Mięso z psa!

Tłumaczenie kreatywne, choć nie do końca wierne, ale dzięki temu, jeśli się postaracie, dacie radę pośpiewać... Have fun! ;-)
większość psów, jakie widziałam w Wietnamie, wyglądała żywo i radośnie

25 paź 2014

Jak w Wietnamie upamiętnia się zmarłych?

Już niebawem Wszystkich Świętych i Zaduszki, dlatego w tym miesiącu w ramach "W 80 blogów dookoła świata", wspólnej akcji blogerów kulturowych i językowych, piszemy o sposobach upamiętniania zmarłych w różnych krajach.

W przypadku Wietnamu jest to temat rzeka. Jest mnóstwo zwyczajów związanych z czczeniem pamięci zmarłych, nawet w obrzędach pogrzebowych występują znaczące różnice, dlatego dzisiaj napiszę Wam pokrótce o samej idei wietnamskiego kultu przodków, a w przyszłości będę rozwijać temat.

Kult przodków (tín ngưỡng thờ cúng tổ tiên) świadczy o ogromnym szacunku, jaki żywi się do swoich rodziców, dziadków, pradziadków... Jest nierozłącznie związany z miłością, oddaniem, jakie dzieci są winne swoim rodzicom, co wynika z tradycji konfucjańskiej. Powszechnie wierzy się, że chociaż ciało (thể xác)  ulega rozkładowi, to dusza (linh hồn) ludzka jest nieśmiertelna (bất diệt), co więcej świat rzeczywisty, yang (dương) jest ściśle związany ze światem duchów, yin (âm). Zmarli wciąż są obecni i mogą mieć oko na to, co czynią żywi, dlatego trzeba brać pod uwagę (cân nhắc) ich zdanie przy podejmowaniu wszelkich ważniejszych decyzji. Z tego samego powodu należy dać im w domu ich własne, należne im miejsce.

ołtarzyk mojego Dziadka w mieszkaniu Cioci, obok zdjęcia powieszone są jego dyplomy i ordery :-)

Kult przodków  jest bardzo ważnym elementem wietnamskiej kultury. Wietnamczycy niezależnie od wyznawanej wiary mają w domu ołtarz przodków (bàn thờ tổ tiên). Jak już kiedyś pisałam, nawet w moim polskim, katolickim (Kitô) domu rodzinnym jest takie miejsce. W każdą rocznicę śmierci, a także w polskie święta zmarłych Mama pali na ołtarzyku trociczki (hương) i stawia kwiaty oraz owoce. W Wietnamie w zależności od rodzinnych tradycji i wyznawanej religii (tôn giáo) w różne dni składa się ofiary (cúng bái), stawia się przed zdjęciem zmarłego posiłek, owoce, zapala kadzidełka. To właśnie ze swojego ołtarzyka zmarli czuwają nad żyjącymi członkami rodziny: starają się pomóc w trudnościach, oddalać kłopoty, odwodzić od złych uczynków, cieszą się też sukcesami dzieci i wnuków

W kulcie przodków wyraża się szacunek do starszych, wdzięczność względem rodziców za danie życia, wychowanie, ale też pamięć o tym, skąd pochodzimy i kto stworzył naszą rodzinę.



A jak upamiętnia się zmarłych w innych krajach?

Francja:
Francais-mon-amour - Sprawa życia i śmierci
Blog o Francji, Francuzach i języku francuskim: Dzień Wszystkich Świętych we Francji
Love For France - Wszystkich Świętych na paryskim Père-Lachaise

Holandia:
Język holenderski - pół żartem, pół serio - Jak w Holandii upamiętnia się zmarłych

Niemcy:
Willkommen in Polschland - Niemieckie cmentarze
Blog o języku niemieckim - Słownictwo związane z przemijaniem.
Niemiecka Sofa - Jak w Niemczech upamiętnia się zmarłych?

Norwegia:
Jak w Norwegii upamiętnia się zmarłych?

Rosja:
Jak w Rosji upamiętnia się zmarłych?

Szwajcaria:
Szwajcaria moimi oczami
W Szwajcarii jest niezwykle nawet po śmierci.

Szwecja:

Szwecjoblog - Jak w Szwecji mówi się o śmierci?

Wielka Brytania:
English-nook - Przemijanie po angielsku
english-at-tea - Dzień Wszystkich Świętych w Anglii

17 paź 2014

Liebster Blog Award & Ulubione jesienią...

Dzisiejszy post składa się z dwóch części:

1.

Janusz z Językowej Oazy postawił mnie przed wyzwaniem odpowiedzi na 11 swoich pytań w ramach:
Jeśli uczycie się jakiegoś języka, zajrzycie na bloga Janusza, bo znajdziecie tam mnóstwo porad - jak uczyć się przyjemnie i skutecznie. Muszę przyznać, że pytania sprawiły mi trochę kłopotów, ale sami oceńcie, czy udało mi się wybrnąć:

1. Skąd czerpiesz motywację do prowadzenia bloga?
Prowadzenie bloga najzwyczajniej w świecie sprawia mi przyjemność. Poszerzam swoją wiedzę, poznaję ciekawych ludzi i mogę pisać. Lubię czynności związane z byciem blogerem.

2. Jaka jest Twoja ulubiona piosenka?
Nie mam jednej ulubionej piosenki. Do muzyki podchodzę tak jak do jedzenia - wszystko da się zjeść w odpowiedniej oprawie/nastroju i każdy rodzaj jest dobry do pewnych zastosowań. Zaraz po przeczytaniu pytania wpadł mi do głowy "The Scientist" Coldplay. Chyba przyszła już jesień...

3. Twoja pierwsza myśl po przebudzeniu?
"Wstać przed mężem, czy jednak poczekać?" A potem sprawdzenie godziny i liczenie, ile czasu spałam. Ot, taki ostatnio nieuregulowany tryb życia prowadzę, ale pracuję nad tym.

4. Wymień trzy miłe rzeczy, jakie Cię dzisiaj spotkały.
Miła rozmowa z panią, która była za nami w kolejce do szczepień.
Pożegnanie z chórem - mnóstwo dobrych życzeń i dużo przytulania.
Możliwość dłuższego pokorzystania z mężowego laptopa - dopiero, gdy mój trafił do serwisu, doceniam jaką wygodą jest "normalny" komputer. Pożyczony tablet wspiera filozofię slow-life.

5. Jaką osobę podziwiasz najbardziej? Za co?
Może zabrzmi banalnie, ale taką osobą jest moja mama. Za odwagę, która towarzyszyła decyzji o tym, by rzucić wszystko dla miłości i zamieszkać w całkowicie obcym kraju.

6. Jaki jest Twój największy talent i jak go wykorzystujesz?
Przede wszystkim potrafię szybko się uczyć (poza językami;P) i nieźle wyszukiwać informacje - przydaje się w każdej dziedzinie życia. Dużo gorzej ma się mój "skill socjalny", ale dzięki Toastmasters pracuję nad tym.

7. Najmilszy komplement, jaki kiedykolwiek usłyszałaś?
Chyba małą uwagę przykładam do komplementów, bo przypomniały mi się tylko trzy konkretne: "Masz spodnie jak listonosz" - wypowiedziane z autentycznym zachwytem przez młodszą koleżankę dawno, dawno temu. Jeśli chodzi o wygląd, to często słyszę coś o swojej orientalnej urodzie, ale moje ulubione słowa to: "dziewczynka o doskonałych proporcjach". Z dotyczących innych aspektów mnie: "Nasza Emilka to sprytna dziewczyna muzycznie... i nie tylko".

8. Twój dom się pali. Możesz wynieść ze sobą tylko jedną rzecz. Co to będzie?
Skrzypce.

9. Twój pogrzeb. Ktoś z Twojej rodziny albo przyjaciół wygłasza mowę na Twój temat. Co chciałabyś o sobie usłyszeć?
Nie wiem, czy chciałabym w tym momencie słyszeć, ale jeśli już, to że starałam się być dobrym człowiekiem i zostawiłam po sobie jakiś ślad.

10. Czy masz jakieś wielkie marzenie, które wciąż nie doczekało się spełnienia?
Ostatnio szaleje mi instynkt macierzyński, więc odpowiedź na to pytanie brzmi: "Tak".

11. Na koniec zamiast pytania - zadanie. Zrób dziś coś miłego dla osoby, która się tego nie spodziewa!:-)

Zastanawiałam się, czy nominować do odpowiedzi konkretne osoby, czy zachęcić do zabawy Was wszystkich i postanowiłam zrobić i to, i to: jeśli macie ochotę podjąć wyzwanie - napiszcie odpowiedzi na moje pytania w komentarzach lub na swoim blogu. A poza tym zapraszam do zabawy:

My Hong Kong husband
W krainie tajfunów
Rosyjskie Śniadanie
Sunori
Ziarnko Ryzu
Koziolkuj
Przeczytaj mnie

A oto i pytania:
1. Pierwsze skojarzenie, gdy słyszysz: "Wietnam" to?
2. Jakimi językami się posługujesz, a jakich dopiero chciał(a)byś się nauczyć?
3. Ile czasu spędzasz w Internecie?
4. W jakim celu prowadzisz bloga?
5. Czym zajmujesz się na co dzień?
6. Jakie są Twoje ulubione formy rozrywki?
7. Gdzie chciał(a)byś mieszkać?
8. Jakie miejsce jest najwyżej na liście Twoich podróżnicznych 'must-go' i dlaczego?
9. Jak wyobrażasz sobie swoje życie za 5 lat?
10. Czy jest jakaś cecha, nawyk, które chciałbyś posiadać i pracujesz nad tym?
11. Gdybyś miał określić swoją pasję jednym zdaniem, jak by ono brzmiało?


2.

Dzień piąty wyzwania Uli. Tym razem zdjęcie pt. "Ulubione jesienią..." W tym roku rządzą koty i książki. Chociaż połączenie obu tych elementów bywa trudne, to jest mrucząco satysfakcjonujące.
Nareszcie udało mi się zabrać za książki od Krysi. Mam nadzieję, że niebawem coś o nich napiszę. :)

Kocio pozdrawiam i jak zawsze - zachęcam do komentowania. :)
A już niebawem na blogu zagości piosenka o mięsie z psa. ^^

16 paź 2014

Gdzie w Internecie można mnie znaleźć?

Tak brzmi temat czwartego dnia wyzwania Uli z bloga Sen Mai. :-)
Mnie, jeśli dobrze poszukacie, znajdziecie prawie wszędzie, ale miejsca, w których nawiązuję do Wietnamu to:

https://www.facebook.com/wietnam.info
Fanpage na facebooku - tutaj udostępniam zdjęcia, artykuły i różne materiały związane z Wietnamem. Jest to uzupełnienie bloga - bardziej na bieżąco i bardziej rozrywkowo.




https://twitter.com/emilia_krywkoTwitter - tutaj bardziej śledzę niż tworzę, ale jestem i puszczam od czasu do czasu wietnamskotematyczne posty dalej.




https://www.youtube.com/user/wietnaminfo
Youtube - na razie zawiera kilka starych nagrań, ale planuję zwiększenie aktywności, więc warto zasubskrybować. :-)




https://www.youtube.com/user/wietnaminfoG+  - automatycznie z bloggera publikują się tam informacje o nowych postach na blogu. :-)







instagr.am - na razie raczej kocio i bardziej osobiście, ale to tutaj będą najbardziej bieżące relacje z Wietnamu.

Wietnam.info możecie też obserwować w serwisie bloglovin' oraz na grupie akcji W 80 blogów dookoła świata! :-)

15 paź 2014

9 rzeczy, które warto zrobić w Hội An

Hội An to urokliwe miasteczko (120 tys. mieszkańców;)) w środkowym Wietnamie. Spędziłam tam w życiu łącznie tydzień i nadal uważam, że to za mało.  Oto, co według mnie warto zrobić w tym miejscu (kolejność przypadkowa!):

  1. Zjeść.
    Specjalnością Hội An są cao lầu - pewien rodzaj makaronu z wieprzowiną i zieleniną oraz bánh bao bánh vạc - pierożki ryżowe w kształcie różyczek. Zdecydowanie najlepsze w stosunku do ceny cao lầu jest serwowane w sekcji jadalnej na targu. Próbowałam w kilku miejscach, gdzieniegdzie ostro przepłacając, ale okazało się, że najsmaczniejsze jedzenie jest właśnie tam. W Hội An popularne są też hoành thánh  - czyli "pierożki" wonton.

    cao lầu w wydaniu targowym
  2. Wynająć rower.
    Jazda na rowerze jest czymś, co mnie uskrzydla (i koloruje moje nogi). To dlatego nic nie sprawiło mi takiej frajdy jak przejażdżka po miasteczku i okolicy na rowerze. Bez problemu można dojechać na pobliskie plaże - najbliższa mieści się ok. 3 km od Hội An. Kolejne są nieco dalej, ale za to jest tam pusto... Wynajem roweru na cały dzień na początku 2013 r. kosztował 20.000 VND ~ 1$ (bez targowania).

    jedna z plaż w okolicach miasta

  3. Zwiedzić starówkę.
    Standardowe bilety w Hội An pozwalają na zobaczenie kilku rodzajów atrakcji wymienionych na dołączonej ulotce. Jest jednak sporo miejsc, do których wejściówki są niepotrzebne i znajdziemy je na mapce.

    Ulotka załączana do biletu w 2013: mapka
    (w 2009 ulotka wyglądała bliźniaczo, ale miała dodatkowo j. francuski;))
    Ulotka załączana do biletu w 2013: lista rzeczy do zobaczenia
    (w 2009 ulotka wyglądała bliźniaczo, ale miała dodatkowo j. francuski;))
    Tak wygląda bilet po oberwaniu wejściówek do wybranych miejsc.
  4. Zrobić zakupy. Skorzystać z usług krawca lub szewca.
    Ci rzemieślnicy są jedną z wizytówek miasta. Więcej nt. szycia ubrań w Hội An pisałam już w tym tekście.
    To tutaj dobrze też zakupić lampiony - miasto z nich słynie. :)



  5. Iść na nocny spacer. 
    Nocą miasteczko cichnie, ale właśnie wtedy łatwiej jest docenić tutejsze lampiony, oświetlone kapliczki itp. Mostek japoński jest otwierany i można przez niego przechodzić bez biletów (świątynka jest zamknięta). Nad rzeką kolorowe łódki rzucają odblaski na wodę...



  6. Odkryć rzekę.
    Zwykle turyści dochodzą do pierwszego mostu na rzece Thu Bồn. Przechodzą nim co najwyżej na drugą stronę, żeby iść do knajpek przy brzegu albo na pobliski nocny targ, i tyle. Pójdź jeszcze niecałe pół kilometra dalej - na południe i zobacz więcej.
    roboczy rysunek ;)


  7. Odwiedzić Kazika.
    Obowiązkowy punkt zwiedzania dla każdego Polaka. Poszukać pomnika Kazimierza Kwiatkowskiego, polskiego konserwatora zabytków, który wniósł niebagatelny wkład w istnienie hoiańskiej starówki, i zainspirować się tą postacią. Łatwo go znaleźć, wystarczy zapytać. :-)



  8. Skorzystać z usług kosmetycznych.
    W uliczkach okalających rynek od północy i południa znajdują się mniej i bardziej ruchome zakłady kosmetyczne. Można je rozpoznać po paniach machających przed oczami nitką, lakierem do paznokci albo  czymś podobnym. Ceny niskie. Jakość - jak Cię mogę. Depilacja nitką jest czymś w Polsce wciąż rzadko spotykanym - warto zobaczyć, na czym polega. Panom oferowane są peelingi i masaże. ;)



  9. Zrobić sobie zdjęcie ze smokiem i wysłać na   

    Zdjęcia posłużą do stworzenia smoczej galerii na wietnam.info. Smoka możecie odwiedzić w Kantońskim Domu Zgromadzeń (Hội quán Quảng Triệu). Kiedyś na blogu istniała galeria uśmiechów czytelników - wiecie, jak fajnie zobaczyć teraz po kilku latach te uśmiechnięte twarze? :D

10, 11, 12... 
Wypić kawę w maleńkiej kawiarence na łódce. Jechać do Mỹ Sơn. Zwiedzić wyspy Czamów. Spróbować wszystkich rodzajów owoców na targu - można się z paniami umówić, że płacimy po prostu 30.000 VND za kg i brać wszystko; za niektóre owoce przepłacimy, za inne wręcz przeciwnie. ;) Bardzo polubiłam miejscowe targowisko i zaglądałam tam codziennie.
Tu było sympatycznie i serwowali dobrą kawę. :-)

Hội An to miejsce, w którym można się zakochać - ma wyjątkową atmosferę. Jest to dawny port portugalski, z architekturą łączącą wpływy chińskie, japońskie i wietnamskie... Zostałam nim oczarowana i z przyjemnością wspominam spędzone tam chwile. A jak Wasze wrażenia z tego miasta? Spodobało się Wam, czy wolicie bardziej imprezowe i wielkomiejskie klimaty? A może chcielibyście dodać coś do listy? Zapraszam do dyskusji w komentarzach. :-)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...