Emi:
Wyruszyłam z Olsztyna zaraz po obejrzeniu fajerwerków przy "Szubienicach" na placu Dunikowskiego. Wylatuję z Sajgonu kilkadziesiąt godzin po kolejnym pokazie przy ulicy Nguyễn Huệ w Sajgonie. Moje obserwacje wykazują, że większość ludzi wciąż w mowie używa tego określenia.
Okazało się, że mój pobyt w Wietnamie to taki wydłużony Sylwester. Podróż życia, która się zaczęła, ale nie chce skończyć, mimo że już jutro będę w Anglii. Działo się dużo i mało. Było intensywnie i relaksująco. Męczyłam się, odpoczywałam, płakałam i zanosiłam śmiechem. Gubiłam się nie raz, ale dużo się o sobie dowiedziałam; choć może niekoniecznie tego, co chciałoby się o sobie wiedzieć.
Miejsca, ludzie, smaki - kocham doświadczać, kocham czuć. Dzięki wszystkim, których spotkałam na drodze. Ewo, Robercie, Alexie, Gosiu, miło było spędzić z Wami kilka chwil!:-)
W wyborze lato czy zima, lato wciąż wydaje się lepszą opcją. Dlaczego?
Pysssf:
Już nie jestem biały. Za to stałem się twardszym misiem. Nauczyłem się pić, zawarłem wiele znajomości. Wszystko, co dobre, zrekompensowało mi brudny tyłek i operację przyszywania języka, który prawie zgubiłem na plaży w okolicach Hoian. Jakiś typ gadał do mnie non stop przez kilka dni, więc mówię teraz nieźle po angielsku. Inna sprawa, że kilka razy mało mnie nie zgnietli i mam już drugi kapelusz, bo pierwszy zgubiłem. Emi bywa strasznie niezdarna, ale za widoki i kilka doświadczeń jestem skłonny jej wybaczyć. Trochę tylko mi smutno, że już wracamy. Mam nadzieję, że niedługo pojedziemy gdzieś jeszcze. Przekonajcie Emi, proszę.
Życzę CI jeszcze wielu takich podróży. I dziękuję, że dzieliłas się tutaj tak osobistymi przeżyciami. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki za czytanie.:-) Mam jeszcze sporo materiałów pozbieranych, trochę filmików, także pojawi się jeszcze kilka notek związanych z tym wyjazdem.
OdpowiedzUsuń