Tydzień w Hanoi minął nam na:
- zwiedzaniu:
- okolice jeziora Hoan Kiem
- Świątynia Literatury
- Muzeum Etnograficzne
- Muzeum Kobiet
- Wodny Teatr Lalek
... - przystosowywaniu:
- uszu do hałasu - ruch drogowy, karaoke u sąsiadów, obnośni sprzedawcy, dzieci, psy, koty, transformatory po nocach itp. itd...
- ciała do ruchu drogowego (włażę już wszędzie i jeszcze żyję) i niespodziewanego dotyku obcych ludzi (jazda autobusem w Hanoi nie należy do doświadczeń przyjemnych, ale jest tania;-))
- całej swojej postawy do targowania, stawiania na swoim itp. (okoliczny targ jest super, ale jedna baba na starówce mało mnie nie pobiła, gdy nie chciałam przepłacić za jedzonko...) - spotkaniach ze starymi znajomymi.
Od kilku lat Hanoi o tej porze roku jest bardzo zimne*. 10 stopni na dworze i brak ogrzewania w domu to nie jest to, co Misie lubią najbardziej. Dlatego chcemy jechać na południe. Właśnie robimy rozpiskę trasy i na dniach będziemy ruszać.:-)
Tak się prezentowaliśmy wczoraj po spektaklu:
*Niech pogodę w Hanoi odda opis warstw ubrania: koszulka, koszula, sweter, polar, kurtka. Śpimy z Misiem razem. Zawsze to cieplej, prawda?;-)
Slodziaki :-)
OdpowiedzUsuńI tak Wam zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuń