Emilia Krywko Google+ Krótkie podsumowanie pierwszego dnia | wietnam.info - blog o Wietnamie
wietnam

2 sty 2013

Krótkie podsumowanie pierwszego dnia

Ruszamy z Miśkiem w drogę! Chyba się Pysssf panom od kontroli bagażu spodobał,
bo ładnie się uśmiechali, jak go zobaczyli.
Vietnam Airlines - witamy na progu Wietnamu
Czy mentalność narodu ma wpływ na linie lotnicze? Zaczęło się od bagaży. Wszystkie półki były zapchane, a pasażerowie wciąż mieli poupychane pod nogami torby. Wyglądało jakby każdy miał co najmniej po dwa pakunki. Co mnie zdziwiło, to obfitość alkoholu i jedzenia. Jakoś wierzyć mi się nie chce, że wszystko było kupione w strefie bezcłowej.  Po posiłku wszyscy poszli grzecznie spać, żeby po 2-3 godzinach zacząć wycieczki. Ludzie całą noc podjadali! Biegali do stewardess i wracali z zupkami chińskimi. Robota stewardessy w VA wydaje się cięższa niż w innych liniach. Nie wyglądało, że miały jakiekolwiek szanse się przespać. Najbardziej jednak rozczulili mnie współpasażerowie. Siedziałam pomiędzy dwiema rodzinkami, każda wyposażona w chłopca sztuk raz wiek na oko 5-6 lat. Młodzieńcy rozmawiali ze sobą po... czesko-wietnamsku. Śpiewali czeskie piosenki, ale gdy rodzice marudzili, że są za głośno, powtarzali "ối trời ơi".;-) Jeśli ktoś nie lubi dzieci, zapachów jedzenia i rozmów ze współpasażerami, to odradzam te linie.;-)

Dojazd z lotniska
Przy odbiorze bagażu zaczepiła mnie dziewczyna z Holandii z pytaniem, czy nie pojechałybyśmy jedną taksówką do centrum. Niestety nie bardzo mi to pasowało, ale poradziłam jej, żeby zamiast tego zdecydowała się na autokar, który jeździ do Centrum i kosztuje prawdopodobnie 40.000 (cena się później potwierdziła). Jeśli i tak wybierasz się w okolice starówki, to opcja tania i wygodna jednocześnie. Możesz dojechać taniej autobusem miejskim (np. 17 do Long Biên) - wady 1,5 h jazdy, może być tłok i musisz przejść się kawałek (do Jeziora jest ok. 2 km) albo przesiąść się w inną linię. Zaleta: cena - 7.000. Mnie niestety pozostało wziąć taksówkę. Raz, że Adi (u którego na razie się zatrzymałam) mieszka w dzielnicy, której totalnie nie znam, kaaawał od centrum, dwa - bieganie samej z dużą torbą nie bardzo mi się uśmiechało, zwłaszcza, że brzuch po wyrostku ciągle nie lubi wysiłku. Tabliczki na lotnisku podają stałą cenę za przejazd do miasta - 330.000. Popsułam trochę krwi taksówkarzom, ale w końcu jeden zdecydował się zawieźć mnie za 300.000. Przy czym żaden nie znał adresu, który im podałam (przepytałam dokładnie wszystkich;-)). Tak więc pierwsze, co zrobił taksówkarz po ruszeniu z miejsca, to zadzwonił do znajomego, gdzie to jest i czy mu się opłaca jechać (wtf?). W końcu jednak dotarliśmy. Taksometr przekroczył już wtedy stawkę 300.000 dość znacząco, ale umowa jest umowa i pan nie chciał donga więcej. Ogólnie więc było ql.:D Najlepsza w miejscówce Adiego jest cisza i śpiewające ptaszki (chociaż koguty piejące o 11 przed południem to lekka przesada!).;-)

Sentymentalnie
Po wyspaniu się zwiedziłam stare kąty na Bách Khoa, zjadłam cơm rang dưa bò (czyli ryż smażony z wołowiną i warzywami) i na koniec wylądowałam na bia hơi ze starymi znajomymi i nowymi już też;-). W sumie to oni powinni prowadzić takiego bloga o Wietnamie, bo wiedzą na pewno więcej niż ja w tej chwili. Mimo wszystko przeżywam lekki szok i jest mi strasznie dziwnie, tak... nierealnie? Serio? Jestem w Hanoi? Co ja tu robię? Mam nadzieję, że za kilka dni będzie lepiej. A tymczasem odezwa do Polaków przyjeżdżających do Wietnamu w celach turystycznych. Pomyślcie o rodakach mieszkających tu na stałe - kilo sera czy pętko kiełbasy zawsze w cenie!:-)
cơm rang dưa bò
Przechodzenie przez ulicę
Mam problem. Nie boję się wchodzić na ulicę, ale idę złym tempem. Czuję, że idę złym tempem. Cała sztuczka polega na tym, żeby wejść i iść równo, a ja jeszcze reaguję na klaksony. Klakson oznacza: "hej! jadę!" a nie jak w Polsce: "stój, gdzie leziesz". Chwilę mi zajmie przestawienie.;/

5 komentarzy:

  1. A nasz akademik jeszcze stoi?:) Moze zrob jakis update ze zdjeciami miejsc kiedys i teraz? Ja wiem, ze to tylko kilka lat minelo ale ciekawi mnie czy cos duzo sie w "naszych" zakatkach pozmienialo:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, Gamiś, myślałam o tym, ale akurat na Bach Khoa niewiele się zmieniło. Akademik wygląda jak wyglądał. Żarłodajnie też. Sklepik wciąż istnieje B7 stoi. Ma się wrażenie, że czas się zatrzymał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam serdecznie,
    widzę, że cel mieliśmy ten sam...
    My lądujemy w Hanoi 10 stycznia.
    pozdrawiam
    Bo (dalekie-podroze.blogspot.com)
    p.s. bilety do Sapy już kupiłem :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. W Vietnamie nic nie zjem raczej poza owocami i warzywami :) Ale strasznie bym chciała pojechać - tyle że w zimę na przekór wszystkim :D . Ale na 4 roku dopiero pojadę o ile w ogóle na studiach :(

    OdpowiedzUsuń
  5. A dlaczego nie zjesz nic poza owocami i warzywami? A owoce morza? Zupki?

    OdpowiedzUsuń

Napisz, co myślisz o tym tekście!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...