Chú Tý - koleś lat 52, czwórka dzieci, pochodzący z Huế.
Zaczepił mnie na dworcu, zawiózł prosto do hotelu. Przekonał mnie do zwiedzania miasta i okolic na siodełku jego motoru. Cały czas było miło. Woził mnie po wszystkich miejscach, czekał. Upewnił się, że umiem poprosić o bilet po wietnamsku. Niemniej ostatecznie wyszło drogo, a mi się nie chciało z nim za bardzo tarować. W sumie więc za dwa dni wożenia w te i we wte zapłaciłam 50$. Sporo na wietnamskie warunki, na polskie? 150 zł za dobre kilkadziesiąt kilometrów.
Gdzie mnie zawiózł, zobaczycie w notce o zwiedzaniu Hue. Poza tym odwiedziliśmy jeszcze miejscowy rynek, a na koniec zawiózł mnie na dobre i tanie bun bo Hue.
Dlaczego warto było wybrać taką metodę?
Bo można zobaczyć więcej! (np. do grobowca Minh Mạng wiózł mnie gdzieś od tyłu, brzegiem rzeki po dziwnych betonowych płytach...;-))
Odstraszał naciągaczy (np. wspomnianą w poprzedniej notce).
Pstryknął mi kilka zdjęć. Zatrzymywał się, żebym mogła zrobić fotki po drodze.
Upewnił się, że umiem dobrze powiedzieć po wietnamsku, jak poprosić o bilet, żebym płaciła wietnamską cenę za wejścia...
Dlaczego nie?
Drogo!:( Kilkugodzinna wycieczka hotelowa to ok. 7$.
Notki z zeszytu:
Pamiątkowe zdjęcie:

A czemu sama nie wypozyczylas motoru i nie jezdzilas?
OdpowiedzUsuńJest kilka powodów:
Usuńa) nie jeżdżę dobrze na motorze
b) nie jestem dość odważna, żeby samotnie zwiedzać na motorze
c) mało czasu + kiepska znajomość okolicy to nie jest dobre połączenie
d) okres w Hue był pod względem psychicznym jednym z gorszych w moim życiu, jazda na motorze byłaby ryzykowna
Uważam że cena jak najbardziej OK, za wygodę i bezpieczeństwo się płaci. Naprawdę nie rozumiem tego trendu żeby zawsze i wszystko na wakacjach było najtaniej...
OdpowiedzUsuńRaz na jakiś czas taki wydatek chyba nie zrujnuje portfela a i Pan zadowolony z zarobku :).
Czyli przyjemne z pożytecznym Wietnamie :).